Do wypadku doszło w końcu sierpnia. Rozpędzony opel kierowany przez pijanego 19-latka uderzył w bok wyjeżdżającego z podporządkowanej ulicy hyundaia. Hyundai, którym podróżowało trzech braci w wieku 19, 15 i 9 lat, rozpadł się na dwie części. Na miejscu zginął 19-letni kierowca hyundaia i jego 15-letni brat. Najmłodszy chłopiec zmarł po przewiezieniu do szpitala. Sprawca wypadku - Sebastian B., i trzech jadących z nim pasażerów, uciekli z miejsca zdarzenia. Zostali zatrzymani po kilku godzinach. Sebastian B. (świętował tego dnia swoje 19. urodziny) miał we krwi 2,2 promila alkoholu. Pasażerowie potwierdzili, że również w momencie gdy doszło do wypadku, był pijany. Powołany przez prokuraturę biegły do spraw techniki jazdy stwierdził, że całkowitą winę za spowodowanie wypadku ponosi kierowca opla. Jak powiedziała szefowa Prokuratury Rejonowej w Gdyni Marzanna Majstrowicz, z ustaleń biegłego wynika, że opel jechał z prędkością około 140 kilometrów na godzinę, a kierowca nawet nie próbował hamować, by uniknąć zderzenia. - Gdyby opel jechał z przepisową prędkością, wyjeżdżający z podporządkowanej ulicy hyundai z całą pewnością zdążyłby bezpiecznie przejechać - powiedziała Majstrowicz. Gdyńska prokuratura oskarżyła Sebastiana B. o spowodowanie po pijanemu wypadku, nieumyślne zabójstwo trzech osób oraz ucieczkę z miejsca zdarzenia, za co grozi do 12 lat więzienia. Po zatrzymaniu kierowca trafił do aresztu, w którym przebywa nadal.