Do zdarzenia doszło w nocy z czwartku na piątek. Jak poinformował w piątek zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku Waldemar Rekść, załoga wiedziała o ćwiczeniach i była świadoma zagrożenia. Żeglarze tłumaczyli, że zdecydowali się na takie działanie, bo jeden z załogantów zachorował i wymagał pomocy medycznej, a dodatkowo na jachcie popsuł się GPS. Jednostka została zauważona, a ćwiczenia przerwano. Rzecznik Sił Powietrznych, którym podlega 21. Centralny Poligon Lotniczy Ustka, mjr Wiesław Grzegorzewski potwierdził, że jacht wpłynął w strefę zastrzeżonego akwenu, ale podkreślił, że nie został ostrzelany. Kapitan nie odpowiadał na wielokrotne wywoływania przez radio, mimo że powinien prowadzić nasłuch. Jacht odholowano do portu. Z informacji Rekścia wynika, że na poligonie w Ustce ćwiczy obecnie ok. 300 austriackich żołnierzy.