- W swojej pierwszej postaci muzyka jazzowa była muzyką typowo taneczną, radosną, graną nie po to, aby zmęczyć słuchacza, a dla zabawy - wyjaśnił młodzieży saksofonista. - Ludzie bardzo często negatywnie reagują na słowo "jazz", ale kiedy już pójdą na koncert, zazwyczaj wychodzą z niego zachwyceni: - Zawsze myślałem, że jazz do zgiełk i hałas, a tymczasem okazuje się, że to całkiem przyjemna muzyka! - mówią. Na przetestowanie swojej miłości do muzyki jazzowej tczewska publiczność miała okazję podczas drugiej edycji Off Jazz Festival. W ramach dwudniowego festiwalu - oprócz spotkań edukacyjnych z udziałem młodzieży - odbyły się również (a raczej przede wszystkim) koncerty. Organizatorem cyklu imprez było Centrum Kultury i Sztuki. Jazz jazzowi nierówny Na żywo w miniony weekend zagrali dla nas: 3yo Sławka Jaskułke, kwartet Grzegorza Nagórskiego oraz grupa Pink Freud. O ile występy dwóch pierwszych formacji - jako "bezpieczne dla ucha" początkującego słuchacza muzyki jazzowej - stanowiły potwierdzenie tezy Adama Wendta (czyli "posłuchaj na żywo, a pokochasz"), tak show jaki zaserwowali nam gdańszczanie do najłatwiejszych w odbiorze nie należał. Miłośnicy tego typu muzyki nazwaliby ją "eksperymentalną", pozostali - "zgiełk i hałas". Tak jak dziecka, które ma ochotę na coś słodkiego, nie częstuje się gorzką czekoladą, tak nie należy polecać twórczości Pink Freud osobom, które nigdy wcześniej nie miały styczności z muzyką jazzową. Niżej podpisany - zwolennik prostych i melodyjnych brzmień - lepiej niż przy kakofonicznym występie sąsiadów z Trójmiasta (sorry chłopaki, mnie nie kupiliście - dop. aut.) bawił się przy skocznym, rytmicznym repertuarze kwartetu Grzegorza Nagórskiego. Węgla do festiwalowego pieca dosypał również Adam Wendt, który pojawił się na scenie (w towarzystwie m.in. syna - Tomasza) jako "deser". Na jazzowe frykasy, z racji późnej pory, skusili się, niestety, nieliczni. Bo ustnik wbijał się w podniebienie Interesującym punktem programu były spotkania edukacyjne zorganizowane pod hasłem "Historia jazzu z saksofonem w tle", a poprowadzone przez kilkakrotnie wspomnianego już Adama Wendta. Autor tego tekstu - jako jazzowy dyletant - razem z tczewską młodzieżą z zaciekawieniem wysłuchał opowieści o narodzinach muzyki murzyńskich niewolników oraz historii saksofonu. - Saksofon to jeden z najmłodszych instrumentów z grupy instrumentów dętych - wyjaśnił muzyk. - Powstał na przełomie XIX/XX w. na zamówienie ówcześnie panującego króla Belgii. Można więc powiedzieć, że saksofon to instrument iście królewski! Błyszczy się zresztą i ma kolor jak korona. A jakie były okoliczności powstania saksofonu? - Adolf Sax skonstruował ten instrument dla orkiestr dętych. A wiecie dlaczego? - zwrócił się do uczniów. - Dlatego, że orkiestry dęte były orkiestrami konnymi, których członkowie grali na klarnetach. Wiadomo, że maszerować potrafi każdy, ale jechać na koniu i grać marsze - to już jest coś! Zdarzało się jednak, że kiedy koń podnosił łeb, ustnik wbijał się klarneciście w podniebienie. Uczestnicy spotkania poznali również budowę saksofonu, wysłuchali próbek możliwości tego instrumentu, a także dowiedzieli się, że pierwszymi jazz-bandami były? zespoły pogrzebowe. Słowem podsumowania - kolejny udany Off Jazz Festival! Dla miłośników jazzu - solidna "czwórka z plusem". Dla pozostałych - wciąż dużo klasycznego "jazz", a za mało frywolnego "off". Komentarz Cieszę się niezmiernie, że od czasu do czasu jest gdzie obejrzeć w Tczewie dobry, jazzowy show - wielbiciele muzyki rodem z Nowego Orleanu nie powinni narzekać. Westchnąć, a nawet obrazić się mają natomiast prawo wielbiciele brzmień bluesowych i około-rockowych (o innych - tych mniej popularnych gatunkach, jak np. heavy metal czy country - już nawet nie wspominam, bo to przecież bezcelowe) - na dobry koncert czekają latami, a festiwalu ulubionej muzyki nie próbują sobie nawet wyobrażać (a to dlatego, że rzadko kto ma tak bujną wyobraźnię). Dlatego, choć robiłem to wielokrotnie, wystąpić w imieniu pokrzywdzonych zobowiązany jestem i tym razem: "Tak, wciąż czekamy i gotowi jesteśmy zapłacić te kilkanaście/dziesiąt złotych za wstęp, tylko ZORGANIZUJCIE COŚ WRESZCIE!!!". Autor: Krzysztof Dulny