Ludzie są zdesperowani. Mówią, że to ich życiowa katastrofa. Ich rodziny nie mają za co żyć. Dlatego zdecydowali się na głodówkę. Zdaniem jednego z pracowników zakładu "to ich ostateczna decyzja". - Jesteśmy strasznie zdesperowani, bo właściwie żyjemy na kredyt - mówią. Protestujący zapowiadają, że jeżeli głodówka nie przyniesie rezultatów, to wyjdą na ulicę i rozbiją namioty pod urzędem miasta. Według nich, to nie jest walka o pieniądze tylko o przetrwanie. Ponadto szefowie firmy zamiast pieniędzy wręczyli pracownikom wypowiedzenia. Trzy lata temu ówczesną "Kogę", upadającą państwową firmę, największy zakład w Helu kupiła gdańska korporacja handlowa. Według pracowników jej nowy właściciel zamiast w nią inwestować, czerpał jedynie zyski i doprowadził do zadłużenia firmy.