Taką informację przekazał w środę pomorski lekarz wojewódzki, dr Jerzy Karpiński. Dodał, że placówce z tego powodu grozi zamknięcie i ewakuacja pacjentów. Decyzja w tej sprawie może zapaść w czwartek lub w piątek. O sprawie napisała w środę gazeta "Polska. Dziennik Bałtycki". Legionella może wywołać ciężkie zapalenie płuc, a u osób osłabionych nawet sepsę. Dostaje się do organizmu przez drogi oddechowe. Największą ilość bakterii Sanepid stwierdził na ginekologii, onkologii oraz internie - potwierdził lekarz wojewódzki. - Zobowiązaliśmy szpital do podjęcia wszelkich działań eliminujących możliwość zakażenia - dodał. Legionella pneumophila bytuje w sieci wodociągowej. Występuje w prysznicach, wannach i szpitalnych inhalatorach. Liczący 51 lat szpital w Gdyni mieści się w starych koszarach. Instalacja wodna nie była nigdy wymieniana. Dyrekcja szpitala zapewnia, że w placówce zrobiono wszystko, aby wyeliminować ryzyko zakażenia. - Zlikwidowaliśmy sitka w kranach i prysznicach, bo najgroźniejszy jest wodny aerozol. Do mycia noworodków i wszelkich zabiegów u chorych używa się wody sterylnej - tłumaczy wicedyrektor szpitala w Gdyni Redłowie, Małgorzata Bartoszewska-Dogan. Dr Jerzy Karpiński powiedział, że jeśli badanie potwierdzi wysokie stężenie bakterii w wodzie, wówczas natychmiast wojewoda podejmie decyzję o ewakuacji pacjentów z oddziałów, na których będzie ono najwyższe. - Na kardiologii, internie i onkologii jest kilkudziesięciu pacjentów. Nie będzie problemów z ich umieszczeniem w innych szpitalach w Trójmieście - uważa pomorski lekarza wojewódzki. Decyzja w tej sprawie może zapaść w czwartek lub w piątek.