Pikieta zorganizowana przez Inicjatywę Stop Wojnie zgromadziła głównie młodych ludzi. W rozmowach z licznie przybyłymi dziennikarzami manifestanci podkreślali, że są przeciwko budowie tarczy głównie ze względu na zagrożenie jakie obiekt będzie stwarzał dla miasta. - Tarcza jest bombą ekologiczną. Sądzę, że wszystkie tereny wokół Słupska zostaną skarżone na bardzo długi czas - uzasadniały swój sprzeciw wobec tarczy dwie nastolatki. - Skoro oni (Amerykanie) nazywają nas przyjaciółmi i my (Polacy) nazywamy ich przyjaciółmi, dlaczego wciąż mamy wizy. Poza tym Amerykanie swoje tarcze umieszczają na terenach piaszczystych, na pustyniach, a u nas pozwalają, żeby była na terenach zabudowanych - mówiły dziewczyny. Radny miasta Bronisław Nowak nawoływał przez megafon w czasie pikiety Słupszczan, by wsparli rodząca się właśnie inicjatywę zbierania podpisów pod wnioskiem o narodowe referendum w sprawie tarczy antyrakietowej. Nowak, który pracownikiem naukowym Akademii Pomorskiej w Słupsku i b. wojskowym pilotem, mówił, że "tarcza ograniczy rozwój miasta, powodując jedynie dyskomfort i strach wśród mieszkańców". - Przez tarczę nie damy rady (miasto Słupsk) rozwijać się w kierunku wschodnim, od południa blokuje nas park krajobrazowy, od północy poligon morski. Jesteśmy skazani na to, żeby tu wegetować przez najbliższe lata - mówił Nowak. Pikieta miała spokojny przebieg. Z powodu ulewnego deszczu zakończyła się wcześniej niż przewidywali jej organizatorzy. Tarcza antyrakietowa - 10 wyrzutni pocisków przechwytujących - ma być zbudowana na położonym 4 km w linii prostej od centrum Słupska dawnym wojskowym lotniku w Redzikowie.