Lekarz ma też zapłacić 20 tys. zł grzywny. Od tej kwoty sąd odliczył mu jednak po 200 zł za każdy dzień spędzony w tymczasowym areszcie, w wyniku czego grzywna ostatecznie wynosi 5,8 tys. zł. Wyrok jest nieprawomocny. Ponieważ proces toczył się z wyłączeniem jawności, nie wiadomo jak sąd go uzasadnił. Dwie sądzone razem z ginekologiem osoby - Agata S., której ginekolog wypisał poświadczające nieistniejącą chorobę zwolnienie, dzięki czemu kobieta dostała 423 zł zasiłku chorobowego, oraz jej życiowy partner Jacek M., który miał podżegać lekarza do wystawienia nieprawdziwego zwolnienia - zostały uniewinnione. Zbigniew S. zapowiedział apelację od wyroku. Natomiast prokurator, który żądał dla lekarza dwóch lat bezwzględnego więzienia, odmówił jakichkolwiek komentarzy. Śledztwo przeciw Zbigniewowi S. Prokuratura Okręgowa w Słupsku wszczęła w styczniu br. Ginekolog został zatrzymany i decyzją sądu trafił do tymczasowego aresztu. Opuścił go po 71 dniach za poręczeniem majątkowym w wysokości 100 tys. zł. Zastosowano wobec niego również dozór policyjny, zakazano opuszczania kraju i zabrano paszport. Akt oskarżenia trafił do sądu w maju. Prokuratura zarzuciła w nim lekarzowi przyjęcie od maja do czerwca 2006 r. 5,5 tys. zł od pięciu pacjentek oraz żądanie od dwóch innych kobiet 3,5 tys. zł. Zbigniew S. nie przyznał do winy ani w śledztwie, ani w czasie procesu. Według jego wersji prokuratura, oskarżając go o korupcję, uznała za łapówki wynagrodzenie za zabiegi wykonywane w prywatnym gabinecie. Choć Zbigniew S. uchodzi za najwyższej klasy specjalistę w swej dziedzinie, po opuszczeniu aresztu został zwolniony z pracy w Specjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Słupsku. W sierpniu dyrekcja placówki zdecydowała o rozwiązaniu z nim umowy z powodu "braku współpracy z personelem". Lekarz odwołał się od wypowiedzenia do sądu pracy. Wyrok ma być ogłoszony 31 stycznia.