Gdyński zakład ma największe kłopoty finansowe spośród wszystkich polskich stoczni. Na samą spłatę tylko starych długów potrzeba pół miliarda złotych. Firma zatrudnia około 5 tysięcy osób. Na zaległe pensje potrzeba sześć milionów złotych. Dziś kilkuset stoczniowców z porannej zmiany nie przystąpiło do pracy. Protestują przed budynkiem zarządu, nazywanym przez nich "pentagonem". Jak informuje reporter radia RMF FM, atmosfera wiecu jest bardzo gorąca; słychać okrzyki: "złodzieje". Robotników rozsierdziła publiczna wypowiedź prezesa, że średnia pensja w stoczni to 4 tysiące złotych. Wielu protestujących przyniosło ze sobą kwitki z wysokością pensji, by pokazać, że to co mówił prezes to nieprawda. Ich zarobki to około 1600 złotych. Z robotnikami rozmawia jeden z członków zarządu.