Jest to trzecia - poza telewizyjną - reżyseria tego spektaklu Krystyny Jandy. W 1993 roku przygotowała "Na szkle malowane" w Teatrze Powszechnym a w 2000 roku w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie. Gdyńska premiera powstawała przy współpracy : Macieja Preyera (scenografia), Michała Jarczyka (choreografia), Franciszka Semana (kierownictwo muzyczne), Romany Krebsówny (opracowanie wokalne) oraz Edwarda Kłosińskiego (światło), z którymi Krystyna Janda przygotowywała uprzednie inscenizacje. Po premierze podkreślała znaczenie pracy całego zespołu - Myślę, że ten spektakl nigdy nie powstałby w takim kształcie, w jakim rezultacie powstał po raz kolejny, gdyby nie ludzie z którymi pracuję. (...) Ale gdybym nie spotkała za każdym razem - i to się ten fenomen powtarza za każdym razem - grupy ludzi , która na ten temat dostanie temperatury tak jak ja, to nic by z tego nie wyszło. Po premierowym przedstawieniu o swoich wrażeniach mówili jego twórcy - Ernest Bryll i Katarzyna Gaertner a dyrektor Maciej Korwin tłumaczył dlaczego tę śpiewogrę wystawił na deskach swojego teatru. Katarzyna Gaertner : Uwielbiam młodzież i chcę młodych ludzi na scenie. Dla nich na pewno góralszczyzna jest w ogóle czymś nowym, bo są wykształceni na amerykańskiej twórczości, ale sobie świetnie z tym poradzili. Mają wspaniałe głosy i dużo czadu w sobie. Jeżeli bym chciała powiedzieć, czego mi brakowało, to gitar elektrycznych. Bo rzeczywiście, jak pisałam "Na szkle malowane", to wtedy ożeniłam góralszczyznę z ostrym bitem gitarowym. I tego mi brakowało w dzisiejszym przedstawieniu. Może młodzieży też brakowało... Ale to jest jedyny mankament, którego nie widać, bo on jest zastąpiony z kolei młodością i prawdziwą góralską muzyką. Ernest Bryll: (...)Jedna rzecz jest tu szalenie ważna, z czym zawsze był problem w polskich teatrach, z Janosikiem - człowiekiem, który umie śpiewać, tańczyć i wygląda dobrze - to jest rzeczywiście rzadka sprawa. Sukces, który odniosło w Bratysławie to przedstawienie - bo ono tam trzydzieści parę lat szło bez przerwy - był związany też z taką postacią. To jest wielka, niebywale trudna rola i tutaj mamy Janosika takiego, że daj Panie Boże! Ja słyszałem przecież te pieśni, które on śpiewa , jak śpiewał i nagrywał na płycie Czesio Niemen i spokojnie można, oba te wykonania obok siebie postawić. Są inne, ale zupełnie równorzędne. No i druga rzecz, zawsze był problem, żeby było dużo młodych dziewczyn z ładnymi nogami, które tańczą, bo wtedy to "Szkło" istnieje. Nie mogą być tylko gaździny! I chłopcy śpiewają też bardzo ładnie. (...) Bardzo się cieszę i bardzo im dziękuję. Premiera podobała mi się a myślę, że dalsze przedstawienia będą coraz lepsze. Maciej Korwin: Powinniśmy grać polski repertuar, tylko żeby on był. To jest przecież tekst sprzed wielu lat. Dzisiaj nie powstają dobre teksty, bo albo autorzy upierają się pisać o korporacjach amerykańskich, albo o problemach młodego Amerykanina, albo poruszają bardzo niszowe tematy. Natomiast o życiu, o Polakach nie ma! Nie mówię, żeby to zawsze była produkcja oparta na folklorze, bo przecież nie jesteśmy wiecznym "Mazowszem", czy "Śląskiem"... Tylko żeby to były też inne rzeczy, ale mało ich powstaje. BB