O przedstawieniu zarzutów kierowcy, który był też właścicielem ciężarówki, poinformował szef Prokuratury Rejonowej w Gdyni Witold Niesiołowski. Jak wyjaśnił, oględziny pojazdu wykazały, że auto miało niesprawny układ hamulcowy: na niektórych osiach zostały zdemontowane zaciski oraz tarcze hamulcowe. Kierowcy grozi do 8 lat więzienia Jak dodał Niesiołowski, w czasie przesłuchania towarzyszącego postawieniu zarzutów kierowca twierdził, że nie był świadom usterek w aucie. Prokurator wyjaśnił, że śledczy nie dali wiary wyjaśnieniom kierowcy. - Był on przecież właścicielem samochodu, musiał znać jego stan techniczny - powiedział Niesiołowski. Badania wykazały, że w chwili wypadku mężczyzna był trzeźwy. 31-letniemu mieszkańcowi Łowicza może grozić kara do ośmiu lat więzienia. Śledczy nie zdecydowali się wystąpić o areszt dla podejrzanego. Uznali, że wystarczającym środkiem zapobiegawczym będzie poręcznie majątkowe w wysokości 20 tys. zł, dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. Zawiodły hamulce? W ostatni czwartek rano na zjeździe z Estakady Kwiatkowskiego w ul. Morską w Gdyni ciężarówka zderzyła się z trolejbusem. W wyniku wypadku śmierć poniosły dwie osoby: jedna zginęła na miejscu, druga zmarła kilka godzin później w szpitalu. Kolejnych dziesięć osób zostało rannych. Rany odniósł także kierowca ciężarówki. W poniedziałek po tym, jak opuścił szpital, został zatrzymany przez policję. Już z relacji świadków, z którymi policja rozmawiała tuż po zdarzeniu, wynikało, że przyczyną wypadku mogły być problemy z hamulcami w ciężarówce. Świadkowie opowiadali funkcjonariuszom, że auto zjeżdżało z dużą prędkością z estakady, a jego kierowca nieustannie trąbił, jakby próbował ostrzec innych użytkowników drogi. W końcu rozpędzona ciężarówka uderzyła w trolejbus. Raport drogowy: Wypadek w Gdyni. Dowiedz się więcej, kliknij!