Jeszcze kilka lat temu nazwisko Partyka kojarzone było w Polsce tylko i wyłącznie z Arturem, najlepszym polskim skoczkiem wzwyż. Łodzianina zaczyna jednak gonić dużo młodsza sportsmenka z Gdańska, 19-letnia Natalia. - Oczywiście, że obserwuję rozwój jej kariery - mówi nam Artur Partyka, dwukrotny medalista olimpijski. - Każdy mnie pyta, czy to moja rodzina. Nie wiem. Być może bardzo daleka. Jestem dumny z Natalii nie tylko dlatego, że mamy takie samo nazwisko. Mam nadzieję, że zaskoczy nas jeszcze nieraz. Młoda gdańszczanka wykazuje niebywały hart ducha. Urodziła się bez prawego przedramienia, a mimo to nie zrezygnowała z marzeń. Jest zawodową tenisistką stołową. Bać zaczynają się jej najwięksi. Podczas tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie zadziwiła swoją postawą gospodarzy. Dla porównania można powiedzieć, że to tak, jakby Polak zaskoczył czymś w piłce nożnej Brazylijczyków. - W Pekinie grałam nieźle - przyznaje skromnie Natalia. - Łatwo skóry nie sprzedałam. Może dlatego wzbudziłam w Chinach zainteresowanie. Pytano mnie głównie o to, jak sobie radzę. Natalia Partyka ma wszelkie predyspozycje, aby zostać najlepszą tenisistką stołową Europy. - Nigdy nie przeszkadzało mi to, że ludzie mogą na mnie patrzeć nieco inaczej - mówi młoda gdańszczanka, która urodziła się bez prawego przedramienia. - Od początku stykałam się z życzliwymi osobami, które nauczyły mnie pozytywnego nastawienia do życia. Kariera Natalii Partyki nabiera zawrotnego tempa. Przed czterema laty, jako 15-latka, zdobyła podczas Igrzysk Paraolimpijskich w Atenach złoty medal w grze pojedynczej i srebrny w grze drużynowej. Kilka miesięcy temu w Pekinie powtórzyła ten wyczyn. Najważniejsze było jednak to, że zakwalifikowała się do "normalnych" igrzysk. Niespełniona? - Natalia ma jeszcze duże rezerwy i w wielu aspektach gry może się znacznie poprawić - tłumaczy Michał Dziubiński, trener w Centrum Szkolenia Polskiego Związku Tenisa Stołowego w Gdańsku im. Andrzeja Grubby. - Jest osobą niezwykle wytrzymałą. Posiada dużą wewnętrzną motywację, a to podstawa sukcesu w sporcie. Natalia, młoda piękna kobieta, jawić się może jako tenisistka spełniona. Wielu przecież marzy o tym, aby wystąpić na igrzyskach i zdobyć na nich medale. To jednak gdańszczance nie wystarczy. - Tak naprawdę moja kariera dopiero się zaczyna - mówi roześmiana. - Wszystko jeszcze przede mną. Chciałabym przebić się do czołówki seniorskiej w Europie. Do tej pory najwyżej sklasyfikowana byłam na 137 miejscu w rankingu światowym. Jednego Partyce nie można odmówić, energii. W tym roku rozpoczęła studia dzienne na kierunku wychowanie fizyczne w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Oprócz tego codziennie spędza kilka godzin na treningach w hali na Zaspie. Jakby tego było mało - gra w ekstraklasie, reprezentując barwy klubu z Sochaczewa. A na dokładkę często uczestniczy w turniejach międzynarodowych. Ostatnio z Sankt Petersburga przywiozła brązowy medal z mistrzostw Europy w grze podwójnej. - Ale ja to bardzo lubię - odpowiada Natalia zapytana o to, czy się nie przeciąża. - Tenis stołowy sprawia mi wiele radości. Wiedziałam co mnie czeka, kiedy w wieku siedmiu lat zaczęłam trenować. Przy stole czuję się wyśmienicie. Jak się okazuje, karierę gdańszczanki śledzi Artur Partyka. Były znakomity lekkoatleta jest pod wrażeniem jej ducha walki. Co ciekawe, łodzianin karierę sportową kończył w wakacje 2002 roku na turnieju... w Gdańsku. - Jeśli szukamy analogii, to można powiedzieć, że nastąpiło symboliczne przekazanie pałeczki - mówi rekordzista Polski w skoku wzwyż. - Natalię widziałem raz podczas jakiejś gali. Nie wiedziałem wtedy, że będzie odnosić tak duże sukcesy. Mam nadzieję, że ją jeszcze spotkam. Chętnie z nią porozmawiam. Imponuje spokojem Gdańszczanka od urodzenia, ze spokojem godnym mistrzów, przyjmuje te pochwały. Jest świadoma popularności, jaką zyskuje, ale nie widać po niej, aby soda uderzyła jej do głowy. - Dobrze się czuje w tym całym medialnym zamieszaniu - wyjaśnia jej trener Michał Dziubiński. - Myślę wręcz, że to jej pomaga. Tenis stołowy nie jest dyscypliną popularną w Polsce, ale dzięki Natalii sporo zyskuje. 19-latka wszystkie siły skupia na rozwoju sportowym. A co z planami prywatnymi? - Muszę się sprężyć, aby skończyć studia w normalnym toku - mówi piękna tenisistka. - Sympatia? Miałam, ale teraz jestem wolna. Specjalnie nikogo nie szukam - dodaje z uśmiechem. Rafał Rusiecki rafal.rusiecki@echomiasta.pl