Władze uniwersytetu są zadowolone, magistrat też. I wydawałoby się, że wszystko jest w porządku. Jest jednak pewne "ale". Wszak przekazany budynek teoretycznie jest własnością wszystkich gdańszczan, dlaczego więc na tej zamianie skorzystają tylko urzędnicy? Nie da się wszystkich obdarować - argumentują władze Gdańska. A urzędnicy i nauczyciele pracują na rzecz mieszkańców. Nie ma więc mowy o podziale na "my" i "oni" - twierdzą urzędnicy. Jeśli więc miasto przekazałoby budynek na prywatną klinikę czy sklep, to wówczas urzędnicy mogliby korzystać z darmowych wizyt lekarskich czy rozbić zakupy ze zniżką? Wszak urzędnik dla dobra społeczności powinien być zdrowy i wyglądać estetycznie - wtedy petentowi będzie przyjemniej...