Napadnięci ochroniarze, którzy przewozili do jednego z gdańskich banków utarg z kilku placówek handlowych nie mieli przy sobie broni. Przestępcy działali bardzo profesjonalnie i precyzyjnie. Kiedy konwojenci wysiedli ze swojego Poloneza i podchodzili do tzw. wrzutni nocnej z gotówką, zza rogu budynku banku wyjechał samochód. Jak powiedział świadek napadu, wypadki potoczyły się błyskawicznie. Bandyci strzelali prawdopodobnie z myśliwskiej dubeltówki. Jeden z konwojentów jest w ciężkim stanie. Życiu poszkodowanych nie grozi jednak żadne niebezpieczeństwo. Nie ujawniono natomiast ile pieniędzy znajdowało się w skradzionych torbach. Podczas napadu lekko ranny został także przypadkowy przechodzień, który był świadkiem zdarzenia. Mężczyzna po opatrzeniu przez lekarzy wrócił ze szpitala do domu. Posłuchaj relacji trójmiejskiego reportera RMF Mariusza Kowalika: