Większość cięć budżetowych dotyczy inwestycji. Nie będzie między innymi remontów niektórych gdańskich ulic, a co to oznacza dla turystów, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Nie będzie - przynajmniej na razie - przebudowy wyspy Ołowianki czy parku na Grodzisku. Miasto wycofało także ponad półtora miliona złotych przeznaczonych na przygotowanie projektu hali widowiskowo-sportowej na granicy Gdańska i Sopotu. Cięcia nie oznaczają jednak porzucenia inwestycji tylko przesunięcia ich na następne lata. Tak przynajmniej zapewniał reportera RMF skarbnik miasta, Włodzimierz Pietrzak. Według przygotowanego projektu, oprócz inwestycji ograniczone będą wydatki bieżące, czyli na przykład nie będzie nagród dla urzędników czy zleceń dla wyspecjalizowanych firm (dotyczących np. opracowywania rozwoju turystyki w mieście). - Kłopoty w budżecie samorządowym są odzwierciedleniem kłopotów budżetu centralnego - mówią nieoficjalnie urzędnicy. Brakuje pieniędzy i każdy tę "krótką kołdrę" ciągnie w swoją stronę. Niewykluczone więc, że w przyszłości potrzebne będą następne korekty. Jutro projekt korekty budżetu ma zaopiniować Zarząd Miasta, a następnie zajmą się nim radni.