Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami - Sąd Okręgowy w Gdańsku wyłączył jawność postępowania. W piątek sąd utajnił nawet odczytanie aktu oskarżenia. Na ten dzień sąd zaplanował zeznania oskarżonych, a także ich krewnych. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu w grudniu ub.r. Skierowała go gdyńska prokuratura rejonowa. Dramat więzionej kobiety miał miejsce w małej kaszubskiej wiosce Parszczyce. Mieszkający w niej mężczyzna - Mariusza Sz., przez cztery lata (od 2006 do 2010 roku) znęcał się nad swoją żoną. Dwa lata kobieta była więziona w piwnicy. Bito ją, głodzono i wielokrotnie gwałcono. Gwałtów dopuszczał się zarówno mąż, jak i - za jego przyzwoleniem - inne osoby. W czerwcu 2017 r. mąż kobiety został skazany za swoje czyny na 25 lat więzienia. Ustalono personalia innych oprawców W osobnym śledztwie Prokuratura Rejonowa w Gdyni ustalała personalia innych oprawców. Postępowanie zakończono w grudniu ub.r. Zebrany materiał dowodowy pozwolił prokuratorom oskarżyć w tej sprawie dwóch braci męża ofiary - Andrzeja i Miriana Sz. oraz ich kuzyna - Tadeusza B. Mieli oni wielokrotnie zgwałcić kobietę. Dochodziło do tego między styczniem 2009 roku a grudniem 2010 roku, kiedy to kobieta była więziona przez męża w piwnicy. Na czas gwałtów ofiara była wiązana, zakładano jej też na głowę worek. Wszystkim trzem mężczyznom grozi nie mniej niż trzy, a maksymalnie 15 lat więzienia. Nie przyznali się oni do popełnienia zarzuconych im czynów. Kazał jej jeść z metalowej miski Proces głównego oskarżonego w tej sprawie Mariusza Sz. zakończył się w czerwcu 2017 r. Uznano go winnym fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad żoną, a także dwoma córkami. Znęcanie miało swój początek w 2006 roku i trwało do grudnia 2010 roku, kiedy kobieta zwierzyła się rodzinie i - z jej pomocą - opuściła męża. Poza więzieniem, głodzeniem i gwałceniem żony Mariusza Sz. oskarżono też o seksualne molestowanie czteroletniej córki. Zarzucono mu także fizyczne znęcanie się nad kolejną partnerką i jej synem (od 2012 roku do 2016 roku) oraz zagłodzenie na śmierć psa. Ogłaszając w czerwca 2017 r. wyrok w sprawie Mariusza Sz. sędzia Marta Urbańska podkreślała, że żona oskarżonego "została uwięziona w zimnej, ciemnej piwnicy, w której pozbawiona była możliwości dbania o higienę osobistą, możliwości załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych w godnych warunkach; była głodzona, zmuszana do spożywania posiłków ze związanymi rękami w pozycji klęczącej, a posiłki te były przygotowywane w sposób dla człowieka urągający jego godności". Sąd podał m.in., że kobieta była zmuszana do jedzenia chleba zmieszanego z wodą i nasieniem oskarżonego, a jedzenie to podawano jej w metalowej misce. Molestowanie kilkuletniej córki W uzasadnieniu wyroku sędzia przypominała, że kobieta została uwięziona, gdy młodsza z córek ukończyła pierwszy rok życia, a oskarżony uznał, iż "pomoc przy opiece nad dzieckiem nie jest już tak konieczna". Druga z córek miała wówczas "zaledwie ponad dwa latka". "Wielokrotnie doprowadzał ją (córkę - PAP) do obcowania płciowego, zmuszając do odbywania stosunków oralnych, dopuszczał się też innych czynności seksualnych, dotykając miejsc intymnych, masturbował się też w jej obecności" - przypominał sąd. Sędzia zaznaczała, że okrutne zachowania wobec rodziny zakończyły się 28 grudnia 2010 roku, gdy żona, "bojąc się o bezpieczeństwo swoich dzieci, zdołała wykrzesać z siebie tyle odwagi, by poprosić o pomoc matkę". Jak przypomniał sąd, niedługo potem do domu Sz. wprowadziła się inna kobieta z synem, nad którymi mężczyzna także się znęcał. "Robiłam obiad, którego nie mogłam zjeść" "Okrutne zachowanie oskarżony wykazał też wobec psa, który wskutek jego działania powolnie konał, przywiązany do budy na sznurku, pozbawiony jedzenia i picia" - mówiła też sędzia. Dramat dwóch partnerek Mariusza Sz. i ich dzieci opisano w magazynie reporterów "Gazety Wyborczej" "Duży Format". Gazeta przytacza m.in. relację żony Sz. "W tej okropnej, ciemnej piwnicy zamykał mnie na kłódkę. W nocy otwierał, związywał ręce, nogi i wtedy gwałcił. Po wszystkim bił mnie po głowie. (...) Nawet spałam w tej piwnicy związana i czekałam, aż mnie rano rozwiąże. Wtedy wychodziłam, robiłam dzieciom śniadanie i obiad, którego nie mogłam zjeść. Z głodu byłam zmuszona jeść z wiaderka naszego psa Pinia. Były dni, że musiałam spać w lesie" - mówiła "GW" kobieta.