W czwartek w Gdańsku przed sądem stanęło dwóch byłych funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, którzy zdaniem prokuratury podczas interwencji nagrywali filmy: poniżali, kazali pić alkohol i proponowali seks. Zostali oskarżeni m.in. o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków służbowych. Zmuszali do picia alkoholu Choć na sprawę przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Południe stawił się tylko jeden z oskarżonych - 28-letni Maciej S., a drugi 33-letni Rafał G. prawidłowo zawiadomiony i nie usprawiedliwił nieobecności; sędzia Aleksandra Siniecka-Kotula otworzyła przewód sądowy. Prokurator Mariusz Skwierawski odczytał akt oskarżenia, w którym zarzucono, że wobec osób, w stosunku do których podejmowali interwencje, kierowali słowa poniżające, znieważające czy też zawierające groźby zastosowania przemocy fizycznej. Według prokuratury, jedną z osób, grożąc przemocą, zmuszali do określonego zachowania - wypicia pół litra alkoholu. Śledczy zarzucili obu byłym policjantom m.in. przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków służbowych. Zdaniem śledczych, film dokumentalny policjanci nagrywali telefonami komórkowymi w latach 2016-2019. Proponowali seks Byli funkcjonariusze zostali zatrzymani jesienią 2019 r. po tym, gdy do kilku instytucji i mediów anonimowa osoba wysłała filmy z interwencji. Na filmach widać m.in., jak policjanci przymuszają zatrzymanego do wypicia butelki alkoholu, proponują seks pijanej kobiecie, wymuszają informacje, czy wyśmiewają osoby potrzebujące pomocy. Po tym, jak sprawa została nagłośniona w mediach, funkcjonariusze KMP w Gdańsku zostali dyscyplinarnie zwolnieni z policji. Obecny na sali Maciej S. nie przyznał się do zarzutów prokuratury. Mężczyzna zgodził się jedynie odpowiadać na pytania swojego obrońcy Dawida Szachty. - Nie pełniłem wówczas służby. Nie byłem na tej interwencji. Nie nagrywałem filmów z interwencji - tłumaczył w odpowiedziach na kolejne zarzuty Maciej S. Mężczyzna jest obecnie pomocnikiem ślusarza. Były policjant twierdził, że nie wiedział, iż jego kolega nagrywał filmy z interwencji, a dowiedział się o tym dopiero po zatrzymaniu w prokuraturze. Grozi im 10 lat więzienia Sędzia Aleksandra Siniecka-Kotula odczytała wyjaśnienia ze śledztwa nieobecnego na procesie, drugiego byłego funkcjonariusza - Rafała G. Wynika z nich, że kompromitujące nagrania z interwencji ujawniła inna policjantka, która według Rafała G. miała dokonać tego w ramach zemsty. Jego zdaniem dlatego, że nie chciał kontynuować "intymnej znajomości". - Upubliczniła je moja koleżanka, z która się pokłóciłem i groziła mi, że zniszczy moją karierę - tłumaczył w śledztwie Rafał G. Choć nie przyznawał się do zarzutów prokuratury, potwierdził nagrywanie filmów. Byli funkcjonariusze gdańskiej policji odpowiadają z wolnej stopy (zostali zwolnieni z aresztu). Sąd odroczył proces do 9 listopada, wówczas będą zeznawali pierwsi świadkowie w tej sprawie. Oskarżonym grozi do 10 lat pozbawienia wolności.