Jak poinformowała rzecznik gdańskiej policji Magdalena Michalewska, w nocy z czwartku na piątek policjanci z drogówki zauważyli mężczyznę leżącego na poboczu trójmiejskiej obwodnicy. - Po sprawdzeniu okazało się, że 26-letni mężczyzna - student jednej z trójmiejskich szkół wyższych - figuruje w policyjnych rejestrach jako zaginiony. Jego zaginięcie zostało zgłoszone dzień wcześniej - powiedziała Michalewska. Pobitego czarnoskórego mężczyznę policjanci zawieźli do szpitala. - Po zbadaniu przez lekarzy, okazało się, że poszkodowany jest posiniaczony, ale nie ma poważnych obrażeń - powiedziała Michalewska dodając, że mężczyzna opuścił już szpital. Rzeczniczka poinformowała też, że mężczyzna zeznał, iż w środę wieczorem został napadnięty, uderzony jakimś przedmiotem w głowę i wciągnięty do auta, w którym było trzech mężczyzn. Według wyjaśnień Somalijczyka, porywacze mieli go przewieźć w nieznane mu miejsce, umieścić w jakimś pomieszczeniu, gdzie był przetrzymywany przez ok. 30 godzin. - W tym czasie porywacze mieli trzykrotnie zjawić się w tym miejscu, i za każdym razem bić i znieważać Somalijczyka - powiedziała Michalewska. W nocy z czwartku na piątek mężczyzna miał zostać wsadzony przez porywaczy do auta, zawieziony w okolice trójmiejskiej obwodnicy i wypuszczony. Uprowadzonego mężczyznę okradziono także z telefonu komórkowego i pieniędzy. W sumie Somalijczyk ocenił straty na 1,8 tysiąca złotych. Policja próbuje też ustalić motywy, które kierowały porywaczami. - Wśród wielu hipotez rozważamy także i tą, mówiącą o rasistowskim podłożu napaści i porwania - powiedziała Michalewska.