Jak poinformowała we wtorek rzecznik prasowa gdańskiej policji Aleksandra Siewert, zdarzenie miało miejsce w nocy z poniedziałku na wtorek. "Dyżurny komendy miejskiej został powiadomiony o tym, że ul. Bażyńskiego jedzie kierowca ciężarówki, który łamie przepisy ruchu drogowego i prawdopodobnie jest nietrzeźwy" - wyjaśniła Siewert. Wysłani przez dyżurnego na miejsce policjanci ruchu drogowego zauważyli na ul. Wita Stwosza cysternę, która jechała pod prąd. "Funkcjonariusze dali mężczyźnie wyraźne sygnały do zatrzymania. Kierowca nie zastosował się do nich i zaczął uciekać" - poinformowała Siewert dodając, że cysterna zatrzymała się dopiero po tym, jak - na skrzyżowaniu ul. Wita Stwosza i Derdowskiego - wjechała w sygnalizator drogowy. Policjanci, którzy wysiedli z radiowozu i podbiegli do cysterny, wyczuli od jej kierowcy wyraźną woń alkoholu. Mężczyzna był agresywny - nie stosował się do ich poleceń, a jednego z funkcjonariuszy kopnął. Policjanci zakuli kierowcę w kajdanki i przewieźli na komendę, gdzie badanie alkomatem wykazało 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Cysternę odebrał zmiennik kierowcy. Kierowca - 33-letni mieszkaniec powiatu wejherowskiego - trafił do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu zostanie doprowadzony do prokuratury. Jak poinformowała Siewert, za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta mężczyźnie grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności. Z kolei za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości może zostać ukarany dwoma latami więzienia, utratą prawa jazdy oraz wysoką grzywną. Odpowie też za szereg wykroczeń drogowych, za które sąd może ukarać go grzywną do 5 tys. zł" - poinformowała Siewert.