Jak poinformował we wtorek rzecznik prasowy gdańskiej policji Adam Reszczyński, 150 dotychczasowych zgłoszeń pochodzi tylko od mieszkańców Gdańska. - Oprócz naszego miasta, gdzie firma miała główną siedzibę, prowadziła ona też oddziały w dziewięciu innych miastach w Polsce. Spodziewamy się zawiadomień z tych miejsc - powiedział Reszczyński. Według policji, która przesłuchała już część z 27 pracowników firmy i przejrzała niektóre dokumenty, tylko w gdańskiej siedzibie podpisano umowy z 700 klientami. - We Włocławku umów było 200. Nie mamy jeszcze informacji z innych miast, w tym np. Bydgoszczy, Olsztyna, Torunia czy Warszawy - poinformował Reszczyński. Klienci Pier&Gio zaczęli zgłaszać się na policję przed dwoma tygodniami. Wszyscy podpisali z firmą umowy, w myśl których mieli otrzymywać od spółki ok. 900 zł miesięcznie za umieszczenie na swoich autach naklejek reklamujących mało znane produkty. Wcześniej klienci musieli wpłacić około 2,7 tys. zł kaucji. Przez pierwsze miesiące swojej działalności firma wywiązywała się z umowy. Przed dwoma tygodniami klienci, którzy zjawiali się po kolejne wypłaty w gdańskiej siedzibie spółki, zastali zamknięte drzwi. Podobnie było w innych miastach w Polsce. Gdańska policja stara się ustalić miejsce pobytu założyciela spółki. Według dokumentów przedłożonych przez niego przy rejestracji firmy, jest on Włochem. Niewykluczone jednak, że mężczyzna ten posłużył się nieprawdziwymi dokumentami. - Sądzę, że wystąpimy do sądu o wystawienie w sprawie tego mężczyzny europejskiego nakazu aresztowania - powiedziała szefowa prowadzącej postępowanie przygotowawcze w tej sprawie Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, Renata Klonowska.