Scenografia prosta, kostiumy historyczne, a na scenie ponadczasowa prawda o pogmatwanym życiu człowieka, spisana przez Molière'a. Publiczność reagowała spontanicznymi oklaskami, gdy tylko odnajdowała w grze aktorów to, co ją współcześnie trapi i boli. W roli gwiazdy Andrzej Seweryn, którego mistrzostwo polega na tym, że nie tylko zbudował postać intrygującą i trzymającą w napięciu do końca, ale że choć się ją potępia, to nie tak łatwo rzucić w nią kamieniem... Molière uzbroił Don Juana w słowo, a Seweryn tchnął w niego życie. Wszyscy w tym zespole stanęli na wysokości zadania, choć na szczególną uwagę zasługuje gra Thierry'ego Hancisse'a (Sganarelle), który wyostrzył głębię dramatu głównego bohatera. Po przedstawieniu owacje na stojąco nie miały końca, a Andrzej Seweryn był wyraźnie wzruszony i szczęśliwy, co później tłumaczył: - Spotkałem się wreszcie, w ramach pracy w Comèdie- Française z moją publicznością, z moją polską, ukochaną publicznością. No... jak ja mogłem być nieszczęśliwy na końcu. To było naturalne, normalne... Zejście z afisza "Dom Juana" miało uroczysty charakter : przybył zaproszony Lech Wałęsa, ambasador Francji Patrick Gautrat, przedstawiciele władz miejskich i wojewódzkich oraz sponsorzy. Specjalnie na ten wieczór przyleciał z Francji administrator generalny Comèdie- Française - Marcel Bozonnet i reżyser spektaklu - Jacques Lassalle, który powiedział: - Jestem bardzo wzruszony tym, że mogę tu dzisiaj być. Jest to ostatni spektakl "Dom Juana", który liczy sobie więcej niż dziesięć lat, i fakt, że to ostatnie przedstawienie ma miejsce w Polsce i tutaj, w Gdańsku, wywołuje wielką radość w nas wszystkich... BB