O postawieniu 21-latkowi kolejnego, szóstego już zarzutu, poinformowała PAP rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk. Wyjaśniła, że zarzut umotywowany jest tym, że mężczyzna prowadził auto w stanie nietrzeźwości i nie mając prawa jazdy, a kierując samochodem - poruszał się od krawędzi do krawędzi jezdni, wjeżdżał również na chodnik, zmuszając pieszych do ucieczki i wykonywał manewry, w których wyniku uderzył w inne pojazdy. Wawryniuk poinformowała, że "sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym" zagrożone jest karą do 8 lat więzienia. Dodała, że 21-latek nie przyznał się do popełnienia tego czynu. Powiedziała też, że w związku z wysoką karą grożącą 21-latkowi oraz obawą matactwa z jego strony prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o jego aresztowanie. Przed przesłuchaniem w prokuraturze policja przedstawiła Dominikowi W. pięć innych zarzutów, w tym kierowania autem pod wpływem alkoholu. Jak informowała PAP oficer prasowa gdańskiej policji Karina Kamińska, badania toksykologiczne krwi wykazały że mężczyzna miał 1,88 promila alkoholu w organizmie. Coraz dłuższa lista zarzutów Kolejne zarzuty były związane ze znieważeniem policjantów, którzy zatrzymali mężczyznę, oraz ze "stosowaniem przemocy bądź gróźb w celu zmuszenia policjantów do odstąpienia od czynności". Piąty zarzut dotyczył uszkodzenia trzech aut. Kamińska wyjaśniała, że policjanci nadal będą prowadzić dochodzenie w tej sprawie. W jego ramach najprawdopodobniej skierują do sądu wniosek o ukaranie mężczyzny za popełnione wykroczenia, czyli prowadzenie auta bez prawa jazdy, a także wykroczenia drogowe. W niedzielę wczesnym popołudniem gdańska policja otrzymała informację, że jedną z ulic na gdańskiej Oruni porusza się golf, którego kierowca ignoruje sygnały i znaki drogowe, przyspiesza i hamuje bez powodu. Auto miało też uderzyć w prawidłowo zaparkowane samochody i oddalić się. Patrol, który udał się na miejsce, znalazł golfa porzuconego na środku jezdni. W pobliżu auta policja znalazła 21-latka, który - jak wynikało z zeznań świadków, kierował samochodem. Kamińska informowała, że funkcjonariusze "byli zmuszeni użyć wobec niego środków przymusu bezpośredniego, ponieważ nie wykonywał ich poleceń i był agresywny". 21-latek odmówił poddania się badaniu alkomatem, policjanci zawieźli go więc do jednej z placówek zdrowia na pobranie krwi. Mężczyzna trafił do aresztu. Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez lokalne media, a potwierdzonych - także nieoficjalnie - przez PAP wynika, że 21-latek to Dominik W. - wnuk byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Przed gdańskim sądem toczy się proces, w którym odpowiada on już za naruszenie nietykalności cielesnej kobiety.