O podjętej w czwartek przez Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe decyzji poinformował Mariusz Marciniak, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, która nadzoruje śledztwo w tej sprawie. Jak poinformował rzecznik, prokuratura wnioskując o tymczasowy areszt przedstawiła dwa argumenty: wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez mężczyzn przestępstwa oraz obawę o to, że podejrzani - pozostając na wolności - mogą mataczyć. Szóstkę mężczyzn powiązanych, zdaniem prokuratury, z procederem czerpania korzyści z nierządu, zatrzymano we wtorek w Gdyni. To właśnie w tym mieście działały urządzone w kilku mieszkaniach agencje towarzyskie, w których kobiety były zmuszane do prostytucji. Zdaniem śledczych podejrzani pilnowali kobiet i pobierali opłaty od klientów. Byli za to wynagradzani z pieniędzy zarobionych na nierządzie. W ocenie prokuratury mężczyźni zajmowali się tym od 2010 do 2013 r. Za udział w grupie przestępczej i czerpanie korzyści z cudzego nierządu grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności oraz przepadek nielegalnie zarobionych pieniędzy. W przypadku podejrzanych w grę wchodzą sumy w granicach od 50 do 120 tys. zł. Wcześniej, w ramach śledztwa, które prowadzone jest od maja ub.r., gdańska prokuratura przedstawiła zarzuty 12 innym osobom; dziesięć z nich aresztowano. Dziesiątce podejrzanych zarzucono, że w ramach grupy przestępczej groźbami i biciem zmuszali kobiety do prostytucji i czerpali z tego korzyści. Wśród podejrzanych jest trzech braci, którzy - zdaniem śledczych - mieli pełnić w grupie wiodącą rolę. Jak informowała policja, jeden z nich to 30-letni gdynianin - nieformalny przywódca pseudokibiców sympatyzujących z jednym z trójmiejskich klubów piłkarskich. Marciniak wyjaśnił, że kobiety, które trafiały do agencji towarzyskich, były wyszukiwane przez członków grupy w dyskotekach, kawiarniach itp. - Gdy w rozmowie okazywało się, że panie mają jakieś problemy finansowe, proponowano im pożyczkę. Kiedy z kolei przychodził czas spłaty, a kobiety nie miały pieniędzy, dostawały ofertę pracy w agencji i wiele z nich się na to godziło. Jednak w momencie, gdy kobiety oddały już pożyczone sumy, były - np. szantażem czy groźbami - zmuszane do dalszej pracy jako prostytutki - powiedział rzecznik. Dodał, że w śledztwie planowane są zatrzymania kolejnych osób.