Aby wszystko w gdańskim mieszkalnictwie komunalnym funkcjonowało, potrzeba 109 mln zł. Na znalezienie brakujących pieniędzy władze miasta mają różne pomysły. Jeden z nich to podanie dłużnika do sądu. Miasto chce też pośredniczyć w zamianach zadłużonych mieszkań. - Wiemy, że niepłacenie czynszów nie wynika ze złej woli mieszkańców - deklaruje Barbara Majewska dyrektor Wydziału Mieszkalnictwa Urzędu Miejskiego i dodaje: "Powodem jest postępujące bezrobocie, czyli spadek stopy życiowej naszych mieszkańców". Ci, którzy nie płacą, mogą być też pozbawieni wody i ciepła. Dług wobec dostawcy gazu przekroczył już 14 mln zł. Jak przypomina Wiesław Łukowski rzecznik gdańskiego GPEC-u, jest takie prawo: "Moglibyśmy z tytułu nieuregulowania należności odcinać dostawę ciepła". Zaraz jednak zapewnia: "Nie będziemy z tego prawa korzystać". Dostawca ciepła chce odzyskać swoje pieniądze, naciskając na dłużników. Spłatę można też rozłożyć na raty. Rozgoryczeni są ci mieszkańcy Gdańska, którzy regularnie płacą czynsze, bo władze miasta nie wykluczają, że już wkrótce ogłoszą podwyżkę.