Pod koniec maja 2006 roku do szpitala w Sztumie zgłosiła się z 10- tygodniową córką 24-letnia wówczas Sabina R., mieszkanka Gościszewa w Pomorskiem. Dziecko miało liczne obrażenia, w tym złamaną podstawę czaszki. Lekarze orzekli, że niemowlę było maltretowane. Matkę zatrzymano. Kobieta przyznała się do bicia dziecka, mówiła, że robiła to, by je uspokoić, gdy płakało. Niemowlę zostało przewiezione do specjalistycznego szpitala w Gdańsku. Mimo ciężkiego stanu, lekarzom udało się uratować jego życie, urazy sprawiły jednak, że dziecko jest ciężko upośledzone - nie mówi, nie porusza się, nie ma z nim żadnego kontaktu. Dziewczynka trafiła do domu opieki. W czwartek w gdańskim sądzie okręgowym odbyła się ostatnia rozprawa w tym procesie. Prokuratura, która zakwalifikowała zachowanie kobiety jako usiłowanie zabójstwa, zażądała kary 12 lat więzienia. Zdaniem prok. Lucyny Wojciechowskiej kobieta bijąc córkę zdawała sobie sprawę, że może ona umrzeć, wręcz chciała zabić dziecko. - Chciała, by dziecko znikło z jej życia - mówiła prokurator dodając, że kobiecie zależało na pozbyciu się dziecka, bo przeszkadzało jej ono w opiece nad starszym, kochanym przez nią synem. Z kolei obrona wniosła o uznanie, że kobieta "nieumyślnie naraziła dziecko na utratę życia". Mecenas Małgorzata Strzelecka zwróciła uwagę na fakt, że kobieta leczyła się psychiatrycznie. "Miała zdiagnozowaną depresję" - mówił. Dodała, że na korzyść kobiety przemawia też fakt, że ona sama zawiozła dziecko do szpitala. Oskarżona Sabina R. prosiła sąd o łagodny wyrok. Wyraziła żal, mówiła, że nie chciała zabić córki. Sąd ma ogłosić wyrok 28 kwietnia. Obecny proces jest już drugim w tej sprawie. Pierwszy zakończył się wyrokiem 6 lat więzienia, sąd uznał wówczas, że kobieta jest winna nieumyślnego narażenia dziecka na śmierć. Od tego wyroku odwołała się zarówno obrona, jak i prokuratura.