Ze spuszczoną głową schowaną między rękami Jacek M., były szef gdyńskiej Arki, wysłuchiwał w zeszły piątek zarzutów we wrocławskim Sądzie Okręgowym. To właśnie tego dnia ruszył proces, który ma być przykładem dla innych działaczy, że nie warto "pomagać szczęściu" w sporcie. Obok Jacka M. na ławie oskarżonych zasiedli m. in. były wiceprezes Grzegorz G., były członek rady nadzorczej Arki Jakub P., sekretarka klubowa Anna Cz. oraz obecny piłkarz Krzysztof S. Z całej piątki tylko sekretarka, jako wykonawca poleceń, może liczyć na łagodny wymiar kary. Sąd może nawet od niej odstąpić. Najwięcej zarzutów, w tym za kierowanie grupą przestępczą (za to grozi 10 lat więzienia), ma były szef Arki Gdynia - Jacek M. Pierwszego dnia procesu jemu i innym osobom związanym procederem łapówkarstwa nie udało się odczytać całego aktu oskarżenia, który z uzasadnieniem liczy 270 stron. Jacek M. nie rozmawiał z nikim, oprócz swojego adwokata. Nie przyznaje się on do winy, twierdząc, że do kupowania meczów nakłaniany był przez kibiców oraz przez Ryszarda F. "Fryzjera". Grzegorz G. był bardziej rozluźniony i wyjaśniał dziennikarzom, że nie ma nic wspólnego z kupowaniem meczów. Zajadał się przy tym krówkami, mówiąc, że to go uspokaja. Mecenasi oskarżonych o kupowanie meczów działaczy chwytają się wszystkich możliwych sposobów, by złagodzić dla nich karę. Na pierwszej rozprawie próbowali udowodnić, że nie powinno się sądzić oskarżonych za łapówkarstwo w drugiej lidze, bo nie jest to (ich zdaniem) liga profesjonalna. Przekonywali również, że uczestnikami zawodów sportowych są jedynie sportowcy, trenerzy i masażyści, a sędziowie i obserwatorzy już nie. Wtorek, podobnie jak pierwszy dzień procesu, minął na czytaniu aktu oskarżenia. Pierwsze przesłuchania rozpoczęły się prawdopodobnie w środę (doszło do tego po zamknięciu tego wydania "Echa Miasta"). Każda z 17 oskarżonych osób będzie przesłuchiwana w procesie prowadzonym przez sędziego Wiesława Rodziewicza. Prawdopodobnie dojdzie też do przesłuchań świadków. - Razem może być od 15 do 20 rozpraw - mówią w kuluarowych rozmowach adwokaci. - Proces może się więc ciągnąć przynajmniej rok. Klub z Gdyni został już dawno ukarany za grzechy swojego byłego szefostwa. 29 marca tego roku Wydział Gier Polskiego Związku Piłki Nożnej zdecydował, że zdegraduje pierwszoligową Arkę o jedną klasę. Dodatkowo nałożył na klub karę grzywny w wysokości 200 tysięcy złotych, a następny sezon żółto-niebiescy musieli zacząć z 5 punktami ujemnymi. Rafał Rusiecki rafal.rusiecki@echomiasta.pl