Na plażę foki zaniesiono w specjalnych skrzynkach. Każda ma drzwi po obu stronach, bo nigdy nie wiadomo jak w trakcie transportu ułoży się foka. Gdy skrzynie otwierano, obserwujący musieli się położyć - bo foki widząc stojących wokół ludzi mogły się wystraszyć. Dwie z nich od razu powędrowały do wody i szybko odpłynęły. Kolejne, czekały na piasku - zdziwione całą sytuacją. - Do tej pory w swoim horyzoncie widziały tylko brzeg basenu, a nagle pojawiają się nad morzem, w naturalnym środowisku. To jest dla nich rzecz nierozpoznana - tłumaczył doktor Krzysztof Skóra ze stacji morskiej UG w Helu. Zaskoczone foki przez kilka minut wylegiwały się na plaży, jakby nie spieszyły się do wolności. W końcu jednak i one odpłynęły. Przez najbliższe miesiące będą poruszały się przede wszystkim za dużymi ławicami ryb. Docelowo będą szukały stada lub grupy fok. Jak mówią naukowcy, muszą znaleźć grupę, żeby nauczyć się strategii życia na wolności. Grupa, którą znajdą niekoniecznie musi być ich ostatnią. Z czasem najprawdopodobniej oderwą się od stada i będą szukały samic - aby założyć własne stadko. Jedna z fok to Oliw (Aron), dla którego imię wybrali słuchacze RMF FM. To pierwsza w historii gdańskiego ogrodu foka, która została wypuszczona na wolność. Obecnie na polskich wodach największe skupisko dzikich fok żyje w okolicy ujścia Wisły. Wiosną naliczono tam 33 sztuki. To przede wszystkim młode, jeszcze nierozmnażające się osobniki.