Rzecznik wojewody pomorskiego Piotr Kałużyński poinformował, że nie stwierdzono, by z powodu dotarcia do Zatoki Gdańskiej wody powodziowej zachodziła konieczność zamykania plaż. - Z plaż można korzystać bez obaw - zapewnił Kałużyński. Dodał, że zamknięty jest tylko odcinek plaży w Gdańsku-Brzeźnie, ale, jak zastrzegł, nie ma to związku z wpływającą do Zatoki falą powodziową, a z ulewami, które nawiedziły Gdańsk w lipcu. Według rzecznika, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska ocenił, że wody Wisły nie są nadmiernie zanieczyszczone pod względem fizykochemicznym. - W poniedziałek przed południem pod względem bakteriologicznym będą badane wody Zatoki Gdańskiej u ujścia Wisły - powiedział Kałużyński. Systematycznie opada stan wód w Wiśle. Dzisiaj o godz. 12. poziom wody w Tczewie wynosił 911 cm. Najwyższy stan wody zanotowano tam 4 sierpnia przed północą: - 924 cm. Stan alarmowy wynosi tam 820 cm. - Ciągle kontrolowane są wały. Dotychczas w żadnym miejscu nie stwierdzono przesiąków wymagających działań interwencyjnych - zapewnił rzecznik wojewody pomorskiego. Wisła oprócz konarów drzew, desek i śmieci, wypłukuje także z pól i łąk środki chemiczne i to one są najgroźniejsze. Dotyczy to szczególnie plaż leżących najbliżej ujścia Wisły i Mierzei Wiślanej. - To zanieczyszczenie, także ze względu na układ prądów i na hydrografię Zatoki Gdańskiej, nie będzie niebezpieczne dla plaż na Stogach czy innych gdańskich plażach, nie mówiąc już o plażach nad Zatoką Gdańską położonych dalej od ujścia Wisły - zapewnił RMF rzecznik władz Gdańska, Mariusz Szymański. Zanieczyszczenia nie są także groźne dla plaż Sopotu, Gdyni czy Półwyspu Helskiego. Woda jest cały czas badana.