Chodzi o członków Greenpeace, którzy w trakcie meczu chcieli przeprowadzić akcję protestacyjną. Całkiem legalnie wnieśli na stadion PGE Areny sprzęt do wspinaczki - liny i karabińczyki. Mężczyzn zatrzymano na konstrukcji stalowej dachu. Za tę skandaliczną sytuację prawdopodobnie odpowiada ochrona, która nie powinna była wpuścić tak wyposażonych ekologów na stadion. Lin do wspinaczki i karabińczyków co prawda nie ma na liście rzeczy zakazanych, ale z drugiej strony... wystarczyła odrobina wyobraźni. A może nie wszyscy wchodzący na mecz zostali przez ochronę sprawdzeni? Policjanci nie znaleźli u zatrzymanych żadnych transparentów. Ale - jak usłyszał reporter RMF FM - wiele wskazuje na to, że zatrzymani mieli po prostu podwiesić się pod dachem stadionu. Co innego mówią jednak działacze Greenpeace. Według nich, transparent "Do boju Polska, w walce o czystą energię" nadal jest na stadionie. Ukryty oczywiście. Na szczęście Greenpeace akcji - i kompromitacji polskich służb - udało się zapobiec.