Wezwany na ratunek helikopter nie mógł trafić na miejsce wypadku, bo w szpitalu zepsuta jest antena do łączności radiowej - ustalił reporter radia RMF FM Wojciech Jankowski. Dyrekcja szpitala nie mogła znaleźć ekipy, która potrafiłaby naprawić antenę. Pilot naprowadzany był telefonem komórkowym. To nie pierwszy problem z ratownictwem lotniczym rejonie. Powiat Bytów nie ma szczęścia, ponieważ leży na granicy zasięgu śmigłowców ratowniczych. - Chcieliśmy pacjenta dowieźć karetką do Kościerzyny, bo śmigłowiec miał za mało paliwa, żeby z zespołem dolecieć do Bytowa a następnie do Elbląga - skarży się dyrektor szpitala Zbigniew Bińczyk. Antena - jak obiecuje dyrektor - za kilka dni ma być naprawiona. Rękę chłopca zoperowali lekarze ze szpitala w Szczecinie. Na razie nie wiadomo, czy operacja się udała.