Jak poinformowała w poniedziałek wieczorem rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk, sprawę do prowadzenia przejęła od Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Miejsce prowadzenia sprawy zmieniono m.in. ze względu na liczne zawiadomienia i skargi, które zabity osadzony kierował w stosunku do zakładu karnego w Sztumie i jego dyrekcji. Kwidzyńska prokuratura odmawiała wszczęcia postępowań. Dyrektor Zakładu Karnego w Sztumie Andrzej G., który w niedzielę przed południem zabił w celi więźnia, zostawił w domu list. Prokuratura nie ujawnia jego treści. Wawryniuk poinformowała na konferencji prasowej, że w tej sprawie brane są pod uwagę dwie hipotezy. Pierwsza to konflikt między dyrektorem a więźniem; druga - to problemy osobiste Andrzeja G. Szef Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie Piotr Jankowski powiedział, że Andrzej G. po wyjściu z celi wrócił do swojego gabinetu i poprosił swoich podwładnych, aby wezwali policję, przyznając, że zabił skazanego. Wyjaśnił, że przesłuchanie Andrzeja G. było do tej pory niemożliwe ze względu na jego stan. - Sprawia on wrażenie nieobecnego, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co się stało - powiedział Jankowski. Dyrektor więzienia został zatrzymany do dyspozycji prokuratury oraz natychmiast zawieszony w obowiązkach służbowych. Celę dyrektorowi otworzył funkcjonariusz więzienny. Andrzej G. wszedł do środka, a drugi osadzony mężczyzna wyszedł na zewnątrz. Drzwi do celi nie zostały do końca zamknięte. Dyrektor zadał więźniowi co najmniej cztery ciosy nożem kuchennym o 15-centymetrowym ostrzu, w okolice szyi, prawej pachy i w klatkę piersiową. Zwłoki ofiary odkrył po powrocie do celi drugi skazany więzień. Śledczy badają m.in., czy nóż wniósł do celi Andrzej G., czy też był on wcześniej w celi. Według wstępnych oględzin, ofiara dyrektora zmarła z powodu wykrwawienia. W poniedziałek została przeprowadzona sekcja zwłok; jej wstępne wyniki będą znane we wtorek. Według rzeczniczki Centralnego Zarządu Służby Więziennej ppłk. Luizy Sałapy, dyrektor zakładu to funkcjonariusz Służby Więziennej z 25-letnim stażem; od 6 lat kierował jednostką w Sztumie, wcześniej był dyrektorem Aresztu Śledczego w Elblągu. Z wykształcenia jest psychologiem. Ofiara - skazany Józef S. odsiadywał liczne wyroki za kradzieże - koniec jego kary przypadał na 2030 r. Jak powiedziała w niedzielę Sałapa, więzień ten w przeszłości bywał agresywny, znany był z roszczeniowej postawy oraz pisania licznych skarg, zażaleń i pozwów, które były oddalane przez ich adresatów. Jednym z adresatów tych skarg był też dyrektor Zakładu Karnego w Sztumie. Jankowski wyjaśnił, że skargi zabitego mężczyzny w większości dotyczyły niewłaściwych sposobów leczenia. Józef S. poruszał się na wózku inwalidzkim i cierpiał na bóle kręgosłupa. W niedzielę do Sztumu udał się specjalny zespół kontrolny resortu sprawiedliwości i Służby Więziennej, z szefem więziennictwa gen. Jackiem Włodarskim, który na polecenie ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego bada sytuację na miejscu. W niedzielę w Zakładzie Karnym odbywały się wybory, w czasie których więźniowie opuszczali cele. Z myślą o zachowaniu bezpieczeństwa w zakładzie, prokuratura i policja poinformowały o zdarzeniu, do którego doszło ok. godz. 11, dopiero po zamknięciu urn. Zakład Karny w Sztumie to więzienie typu zamkniętego przeznaczone dla mężczyzn recydywistów. Funkcjonują tam trzy oddziały penitencjarne oraz oddział terapeutyczny dla skazanych z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi lub upośledzonych umysłowo. Jak zapewniła Sałapa, sytuacja w zakładzie w Sztumie jest opanowana. - Dla bezpieczeństwa ściągnięto dodatkowe siły ochrony - dodała.