Decyzja o wznowieniu przewodu - jak wyjaśnił w czwartek rozpoznający sprawę sędzia Krzysztof Obst - to efekt tego, że "zgromadzony materiał dowodowy nie jest kompletny i nie uprawnia do przesądzania o winie oskarżonego". W ubiegłym tygodniu sąd zdecydował o zamknięciu przewodu i wygłoszeniu przez strony mów końcowych. Ogłoszenie wyroku, ze względu na zawiły charakter sprawy, odroczył do czwartku, do czego - wobec braków w materiale dowodowym - jednak nie doszło. Powołani dotychczas biegli, nie ustalili jednoznacznie ani z jaką prędkością jechał radiowóz ani przy jakim świetle wjechał na skrzyżowanie, na którym doszło do zderzenia z taksówką. Jedna z opinii mówi, że policyjne auto wjechało na skrzyżowanie na czerwonym świetle, druga, że wyświetlane mogło być wówczas światło zielone. Wątpliwości ma rozstrzygnąć zespół ekspertów z Pracowni Badań Wypadków Drogowych w Gdańsku, która wchodzi w skład Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna w Krakowie. Słupski sąd chciałby otrzymać opinię w ciągu 90 dni, ale już w czwartek zastrzegł, że prawdopodobieństwo dotrzymania tego terminu nie jest wysokie. Następną rozprawę wyznaczono na 19 lipca. Do wypadku doszło 9 października 2010 r. ok. godz. 21.30 w Słupsku na skrzyżowaniu ulic Szczecińskiej, Braci Gierymskich i Małcużyńskiego. Według aktu oskarżenia jadący ulicą Szczecińską na sygnałach dźwiękowych i świetlnych policyjny fiat ducato wjechał na skrzyżowanie z prędkością 100 km/h na czerwonym świetle i uderzył w prawy bok znajdującej się tam taksówki marki Citroen Xara Picasso. 56-letnia pasażerka taksówki Edwarda P. z Warszawy i prowadzący samochód 62-letni Jan Z. ze Słupska zginęli. Dwaj jadący radiowozem policjanci zostali ranni. Fiat ducato po uderzeniu w citroena zapalił się. Prowadzącą śledztwo Prokuratura Rejonowa w Chojnicach oskarżyła 32-letniego obecnie policjanta Mirosława K. o umyślne naruszenie zasad ruchu drogowego, za co grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Funkcjonariusz nie przyznał się do winy. Przed sądem wyraził jednak współczucie dla rodzin ofiar wypadku. Nadal pracuje w policji. W procesie odpowiada z wolnej stopy. Proces Mirosława K. ruszył pod koniec września ubiegłego roku.