Widocznie metalowy płot był źle zabezpieczony, gdyż nagle runął na stoiska od strony ul. Żwirki. - Wszystko leciało: ubrania, czapki, bielizna i oczywiście nasze stoiska z okularami - mówiła Jadwiga Chabowska, która handluje m.in. okularami i bielizną, niecałe pół metra od ogrodzenia. - Niech pan zobaczy - ja i tamta pani straciłyśmy połowę okularów przeciwsłonecznych. Kto teraz kupi takie porysowane i uszkodzone rzeczy? Było bardzo niebezpiecznie, tuż przed tym jak przewrócił się płot. Pani z 3-letnim dzieckiem w wózku kupowała u mnie czapeczkę. Powiedziałam, że musi pójść koleżanki, bo u mnie są za duże. Po chwili wszystko się zwaliło na stoiska. Dziecku mogła stać się poważna krzywda. Dobrze, że sama nie stałam bliżej... Handlarze są oburzeni i odgrażają się, że nie zapłacą opłat targowych za ten miesiąc. - Ten płot musiał się trzymać zaledwie na kilku śrubach! - ocenił jeden z nich. Trzeba jednak przyznać, że mimo deszczu służby Zakładu Usług Komunalnych pojawiły się natychmiast. W prostokątnym polu, odgrodzonym metalowym płotem, podczas silnego deszczu ok. 20 pracowników pospiesznie umacniało wątpliwą konstrukcję... Kto jednak zapłaci za wyrządzone szkody (para okularów kosztuje 15 zł, przemoczony towar...)? Dobrze, że nikomu nic się nie stało... Nieco dalej na wysokości Urzędu Stanu Cywilnego ul. Jasińskiego zmieniła się w jezioro. Chyba ktoś zapomniał o odwodnieniu. Dosłownie nie było jak przejść, a samochody brnęły w wodzie niczym amfibie. matis