Nigdy nie nikt nie widział twarzy, bo miał założony kaptur - opowiadają pracownicy gdańskiej placówki. A gdzie go widziano? Na monitorach widzieli osobę siedzącą na kozetce, więc wyszli zobaczyć kto - bo tam nikogo nie powinno być. A na kozetce nikogo nie było. Wrócili z powrotem, a na monitorach widać, ze tam dalej ktoś siedzi. Ducha w gdańskim Muzeum Narodowym próbował wytropić reporter RMF Wojciech Jankowski. Posłuchaj: