W gorzowskiej drużynie ciężar gry spoczywał na zagranicznych zawodniczkach: Rosjance Ludmile Sapovej i Amerykance Sydney Spencer, które zaczęły odrabiać straty. Pierwsza kwarta skończyła się jednak prowadzeniem Lotosu 27:23. Druga kwarta rozpoczęła się od celnego rzutu zza linii 6,25 w wykonaniu Samanthy Richards. Po trzech minutach, po rzucie Izabeli Piekarskiej zespół z Gorzowa Wlkp. objął pierwsze prowadzenie w meczu - 30:29. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy dwa osobiste rzuty trafiła Spencer. Dzięki temu gorzowianki prowadziły 43:38. Trzecią kwartę rzutem za trzy punkty otworzyła Richards. Chwilę później za trzy trafiła Spencer i znowu Richards. Gdynianki nie znalazły na nie sposobu, popełniając coraz więcej błędów w obronie. Po pięciu minutach tej części meczu gorzowianki prowadziły już dziesięcioma punktami (55:45). Christon, Podrug i Sosnowska nie pozostawały jednak dłużne i na zakończenie kwarty zniwelowały stratę do dwóch punktów. W czwartej kwarcie już nic nie zdołało odebrać gorzowiankom zwycięstwa. Celnymi rzutami popisywały się: Piekarska, Żurowska, Richards, Dureika, Spencer. - Bardzo ciężko pracujemy na nasze sukcesy. Dobieramy sobie osoby z charakterem, niewypalone, które chcą wygrywać, ale nie za wszelką cenę. Pierwsza kwarta nam jednak nie wyszła, bo przygotowywaliśmy się na Ivanę Matovic, której jednak dziś nie było, dlatego też styl grania Lotosu był inny - powiedział trener KSSSE Dariusz Maciejewski. - To nie jest przypadek, że dziś wygrałyśmy. Lotos walczył tak twardo jak my, ale przeważyła nasza skuteczność w ataku - dodała kapitan gorzowskiego zespołu Justyna Żurowska.