Zaznacza, że za wcześnie jest na szczegółowe wyjaśnienie motywów działania sprawcy morderstwa. Jednak śmierć półtorarocznego dziecka może przywodzić najgorsze przypuszczenia między innymi, że zbrodni dokonał człowiek z głębokimi zaburzeniami psychicznymi, emocjonalnymi lub działający pod wpływem narkotyków. Według psychologa mógł być to też akt zemsty. Przypomnijmy, że ze wstępnych oględzin lekarza sądowego wynika, że rodzina mogła zginąć od strzałów. Motywy zabójstwa nie są znane. O przejęciu sprawy przez gdańską prokuraturę apelacyjną poinformowała dziennikarzy na konferencji prasowej rzeczniczka tej jednostki Barbara Sworobowicz. Takiego zabójstwa nie było w Gdańsku od lat Dodała, że taką decyzję podjął szef tej jednostki z uwagi na wagę sprawy. - Sprawa jest wyjątkowa, zginęły trzy osoby, w tym półtoraroczne dziecko - powiedziała Sworobowicz, dodając, że takiego zabójstwa nie było w Gdańsku od lat. Rzecznik odmówiła odpowiedzi na większość pytań zadanych przez dziennikarzy. Zaznaczyła, że - dla dobra sprawy, nie może mówić o jej szczegółach. Poinformowała tylko, że w piątek przeprowadzono sekcje zwłok, ale prokuratura nie zna jeszcze ustaleń biegłych. Wyjaśniła, że gdy tylko "prokuratura będzie gotowa, udzieli konkretnych informacji". Sworobowicz poinformowała, że sprawą zajmie się wydział przestępczości zorganizowanej prokuratury apelacyjnej. Rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji Joanna Kowalik-Kosińska poinformowała z kolei na konferencji, że na miejscu zdarzenia trwają nadal czynności prowadzone przez policję. - Pracują też "kryminalni", przesłuchujemy świadków, zabezpieczamy monitoring miejski, jak i różnych innych instytucji - powiedziała rzecznik. Nie ma zagrożenia dla mieszkańców Poinformowała, że policjanci pracują nadal m.in. w sąsiadującym z mieszkaniem garażu należącym do rodziny, który wczesnym popołudniem został przeszukany przez saperów i policyjnych pirotechników. Rzecznik dodała, że saperzy i pirotechnicy nie znaleźli w garażu materiałów wybuchowych. - Nie ma zagrożenia dla mieszkańców - powiedziała rzeczniczka, odmawiając przy tym komentarza do pojawiających się w mediach informacji, że w garażu znaleziono broń i amunicję. Rzecznik przypomniała, że komendant wojewódzki policji powołał specjalną - złożoną z kilkunastu osób - grupę, która zajmie się wyjaśnianiem sprawy. - Są to nasi najlepsi policjanci - zaznaczyła. Specjalny numer telefonu Policja uruchomiła także specjalny numer telefonu, pod którym można zgłaszać wszelkie informacje pomocne w ustaleniu sprawców: 0800-677-777, można także dzwonić na numer (58) 32 15 930. - Każda - nawet najmniejsza, z pozoru błaha, informacja może okazać się ważna dla tej sprawy - powiedziała rzecznik. Ciała trzyosobowej rodziny znaleziono w mieszkaniu w kamienicy przy ul. Długiej w centrum Gdańska. Rodzina mieszkała tam od kilku lat, wynajmowała mieszkanie. Ciała odkrył w czwartek po południu brat jednej z ofiar. Jeszcze w czwartek postępowanie w sprawie zabójstwa prowadziła Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście, w piątek rano przejęła je prokuratura okręgowa. "To była normalna rodzina" W czwartek wieczorem Renata Klonowska, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście informowała, że po wstępnych oględzinach zwłok lekarz medycyny sądowej orzekł, że do zabójstwa mogło dojść w środę wieczorem, w nocy lub w czwartek rano. Jego zdaniem kobieta, mężczyzna i dziecko zginęli najprawdopodobniej od strzałów, choć w przypadku dziecka istniały wątpliwości. Klonowska informowała również, że kobieta w wieku 30 lat była z zawodu kosmetyczką, natomiast 33-letni mężczyzna prowadził działalność gospodarczą, zajmował się m.in. handlem za pośrednictwem internetu. Mężczyzna kolekcjonował też antyki, w tym zabytkową broń. Prokuratura nie wykluczała, że zginęła część kolekcji mężczyzny. Klonowska informowała, że wstępne oględziny nie ujawniły śladów włamania do mieszkania zajmowanego przez rodzinę. W mediach pojawiły się informacje, że zabójstwo mogło być efektem porachunków gangsterskich, jednak ze wstępnych ustaleń nie wynikało, aby mężczyzna czy kobieta wchodzili w przeszłości w konflikt z prawem. - To była normalna rodzina - informowała w czwartek wieczorem Klonowska; dodała jednak, że rzecz wymaga sprawdzenia.