Według psychologów i psychiatrów, dzieci były poddawane "niewyobrażalnemu urazowi fizycznemu, psychicznemu i seksualnemu od najmłodszych miesięcy lat życia" - informuje "Gazeta Wyborcza". 7-letnia Ania*, 5-letni Piotruś i 2-letnia Basia wraz z rodzicami - matką chorą na schizofrenię i ojcem alkoholikiem - wychowywali się na wsi w powiecie kartuskim. Pierwsze podejrzenia, że maluchy są poddawane przemocy seksualnej pojawiły się, gdy 7-letnia Ania opowiedziała jednemu z krewnych o tym, co działo się w domu. Dzieci zostały wtedy przekazane rodzinie zastępczej. Opiekunowie zaniepokojeni byli ich dziwnym zachowaniem - starsza dziewczynka m.in. podniecała się w wyniku dotyku podczas kąpieli. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", rodzeństwo trafiło do Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku na obserwację, której wyniki były wstrząsające. Z tego, co wyznała 7-letnia Ania psychologowi wynikało, iż była ona wielokrotnie gwałcona przez swojego ojca. Dziecko twierdzi, że ojciec robił tak wiele razy - "więcej niż jest paluszków u rąk". Do domu przychodzili też znajomi rodziców, którzy robili "to samo co tata" i "inne rzeczy". Matkę pochłaniały w tym czasie prace domowe. Zdaniem biegłego psychologa dziewczynka nie ma skłonności do konfabulacji - jej zeznania są wiarygodne. Słowa Ani potwierdza rodzeństwo - Piotruś i Basia. Lekarze także nie mają wątpliwości, że rodzeństwo wielokrotnie było wykorzystywane seksualnie - podaje gazeta. Sprawcy dramatu są wciąż na wolności, gdyż wcześniej prokuratura w Kartuzach umorzyła sprawę z braku dowodów. Sprawa wykorzystywania seksualnego trójki dzieci zostanie ponownie zbadana. Materiały postępowania umorzonego w Kartuzach są już w Gdańsku. * Imiona dzieci zostały zmienione.