Dokumenty z 1970 roku pojawiły się na trójmiejskim rynku antykwarycznym jesienią ubiegłego roku i wkrótce zostały sprzedane. Gdy napisała o nich jedna z lokalnych gazet, sprawą zainteresowało się gdańskie Archiwum Państwowe (AP). Ponieważ pracownikom AP nie udało się obejrzeć dokumentów i ocenić ich zawartości, dyrektor gdańskiego AP Piotr Wierzbicki zdecydował się zawiadomić o sprawie prokuraturę. Śledczy z prokuratury Gdańsk-Śródmieście badają ją pod kątem bezprawnego przechowywania dokumentów przez osobę do tego nieupoważnioną. Jak wyjaśnił Wierzbicki, jest możliwe, że dokumenty są częścią raportów jakie powstawały w Komitecie Wojewódzkim PZPR i były wysyłane do Komitetu Centralnego PZPR w grudniu 1970 roku. - Gdyby tak było, to dokumenty te powinny trafić do nas, jako część państwowego zasobu archiwalnego - wyjaśnił Wierzbicki. Jak poinformowała prowadząca sprawę prokurator Elżbieta Ellert-Rutkowska, śledczy zwrócili się właśnie do centrali Archiwum Państwowego z prośbą o wyznaczenie specjalisty, który wyda w tej sprawie opinię. - Nowy właściciel zgodził się udostępnić dokumenty do tych celów - dodała Ellert-Rutkowska. Jak powiedział Wierzbicki, kierowana przez niego instytucja posiada w swoich zbiorach raporty, w których lokalna komórka PZPR szczegółowo informowała centralę w Warszawie o przebiegu zdarzeń w grudniu 1970 roku w Gdańsku i na całym Wybrzeżu. - Brakuje nam jednak części tych raportów. Możliwe, że sprzedane ostatnio dokumenty, to właśnie te brakujące elementy - wyjaśnił Wierzbicki.