W czwartek (7.05) znaleźliśmy auto oszustki. Wskazaliśmy je policji. Do dziś Daria W. nie trafiła do aresztu. Śledczy pierwszy raz zatrzymali Darię W. za oszustwa w pośrednictwie kredytowym we wrześniu 2008 r. Nie zdecydowano się wtedy na areszt ani zakaz prowadzenia pośrednictwa kredytowego. Ponad miesiąc temu wskazaliśmy, że 26-letnia kobieta przeniosła się do pobliskiego Człuchowa i dalej oszukiwała ludzi. Śledczy potwierdzili nam tę informację, a zastępca prokuratora okręgowego w Słupsku Marek Buchwald wydał nakaz aresztowania Darii W. Za późno. Dzień wcześniej kobieta się ulotniła. Od młodości To, że Daria W. ucieka przed wymiarem sprawiedliwości, nie powinno nikogo dziwić. Kobieta przez całe swoje dorosłe życie zarabia na ciemnych interesach. Pierwszy raz została zatrzymana w 2004 roku. Skazano ją na wyrok w zawieszeniu. Miała wtedy 21 lat. Samochód zatrzymali za późno Samochód Darii W. stał w czwartek na strzeżonym parkingu przy ul. Sukienników. Bardzo łatwo rozpoznaliśmy, że to auto poszukiwanej przez policję. Pomarańczowy golf V jest tylko jeden w Chojnicach. Ustaliliśmy też, że volkswagen stoi w tym samym miejscu od dwóch dni. Wcześniej auto jeździło po mieście. Nasze informacje przekazaliśmy zastępcy prokuratora okręgowego Markowi Buchwaldowi. Chwilę później w naszej redakcji pojawiło się dwóch policjantów. Wskazaliśmy im samochód. Kryminalni stwierdzili, że wiedzą, jaki samochód ma Daria W., ale dopiero po naszym telefonie zainteresowali się golfem. Na początku przez godzinę obserwowali samochód. Później przyjechała laweta i PZU. Nadzorujący śledztwo uznał, że auto należy przewieźć na policyjny parking. Wcześniej policjanci bardzo dokładnie sprawdzili samochód. Zaglądali nawet pod koło zapasowe schowane pod podłogą w bagażniku. Dlaczego właśnie po naszym telefonie samochód trafił na policyjny parking? - Ustaliliśmy, że Daria W. w krótkim okresie czasu miała trzy auta. Wszystkie były obserwowane. - Mogę przyznać, że decyzja o zatrzymaniu samochodu zapadła po sygnale z waszej redakcji. Auto zabezpieczyliśmy na poczet przyszłej kary - mówi oficer prasowy chojnickiej policji Renata Konopelska. Była w Chojnicach? Policja zabezpieczyła samochód 7 maja. Dwa dni wcześniej Daria W. sprzedała auto. Czy oznacza to, że kilka dni temu ukrywająca się przed policją kobieta była w Chojnicach? Nie udało nam się dowiedzieć, czy 26-latka sprzedała samochód osobiście. Faktem jest jednak, że policja nie podejrzewa nabywcy samochodu o układ z oszustką. Pomarańczowy golf zgodnie z decyzją prokuratora został powierzony mężczyźnie, który go kupił. Dowiedzieliśmy się jedynie, że Daria W. nie zaproponowała za auto jakiejś szczególnie specjalnej ceny. Jedno jest pewne, kobieta jest sprytna, bo spienięża majątek, który mógłby być jej zatrzymany na poczet przyszłej kary. Uciekła, bo ma szczęście Policja chciała 21 kwietnia aresztować kobietę podejrzaną o wyłudzenie 600 tysięcy złotych. Dzień wcześniej kobieta jednak zniknęła. Dowiedziała się, że szuka jej policja. Jak mogła dotrzeć do niej ta informacja? Policja nie ujawnia szczegółów związanych z prawdopodobnym przeciekiem. Dowiedzieliśmy się jedynie, że doszło do splotu nieprzewidzianych przez śledczych okoliczności. - To był łut szczęścia dla niej, a pech dla nas - mówi prokurator Marek Buchwald. Wcześniej co wtorek 26-latka stawiała się na komendzie na policyjny dozór. List gończy za późno, procedury nie pomagają Od momentu zniknięcia Darii W. mięły już trzy tygodnie. Wciąż nie ma za nią listu gończego. Dlaczego? - Zanim będzie list gończy, musimy wyczerpać wszystkie inne możliwości zatrzymania kobiety - mówi Marek Buchwald. - Myślę, że do końca tygodnia list będzie rozesłany. Jeśli będzie trzeba to międzynarodowy - zapewnia prokurator. - Proszę mi uwierzyć, my chcemy ją w końcu zatrzymać. Przedstawić jej zarzuty, oskarżyć i skazać. Prokurator dodaje, że z boku cała sprawa może wyglądać na nieudolność śledczych, ale to nieprawda, bo to procedury zwalniają czynności procesowe. Na wszystko musi być odpowiedni kwitek, a jego wystawienie trwa. Dlatego Daria W. jest o krok przed ścigającymi. Policja zapewnia, że tylko do czasu. Co z poszkodowanymi? - Ta oszustka gra policji na nosie. Czy zobaczę jeszcze moje 12 tysięcy złotych? - mówi nam jeden z oszukanych przez 26-letnią kobietę klientów. Jak na razie są na to marne szanse. Najpierw kobieta musi zostać zatrzymana przez policję. Później jeszcze kilka miesięcy śledztwa i ewentualne zarzuty. Jeszcze sprawa sądowa, która zazwyczaj ciągnie się nawet kilka lat. Na końcu sąd musi orzec, że oszustka ma naprawić szkodę. Każdy z naciągniętych klientów będzie najpewniej musiał dochodzić swoich roszczeń na drodze postępowania komorniczego. tekst: Michał Rytlewski