Bulwersującą sprawę odesłania chorego pacjenta do domu opisuje w swoim dzisiejszym wydaniu "Nasz Dziennik". Jak relacjonuje wnuk zmarłego 16 lutego 2010 r. mężczyzny, medycy stwierdzili, że pacjent nie wymaga hospitalizacji, a dalsze leczenie zapalenia płuc może być kontynuowane w warunkach domowych. Chorego odwieziono do domu. Co ciekawe kartę informacyjną lęborski szpital wydał dopiero 19 lutego, a na niej widniała adnotacja o rozpoznaniu posocznicy. Żaden z pracowników szpitala ani słowem nie wspomniał o tym, że pacjent ma tak poważną chorobę zakaźną. Członkowie rodziny, sprawując opiekę nad chorym, byli wystawieni na ryzyko zarażenia posocznicą. Informator gazety twierdzi, że ordynator oddziału wewnętrznego, miał mu powiedzieć w rozmowie telefonicznej, że na jego oddziale co drugi pacjent ma posocznicę i że nie jest to nic groźnego, wobec czego tacy pacjenci trafiają do domów. Personel placówki medycznej stanowczo dementuje zarzuty, jakoby ukrywano istnienie sepsy w szpitalu. Tym niemniej w sprawę wkroczył już prokurator.