Jednak wydatek, jaki rodzic musi ponieść za pobyt dziecka w takim przedszkolu, zaskoczył wszystkich. Główne czynniki, które powodują, że w ostatnich latach występuje problem braku miejsc w gdańskich przedszkolach są następujące: wzrost liczby urodzeń, rozbudowa miasta oraz zmniejszające się bezrobocie. W innych okolicznościach uznalibyśmy te czynniki za powód do radości. Jednak jeśli popatrzeć na nie przez pryzmat zrozpaczonych rodziców, którzy nie mogą znaleźć miejsca dla swojego dziecka w publicznym przedszkolu, bo takie w Mieście Gdańsku nie powstają, to przekonujemy się, że to, co miało cieszyć, zaczyna niepokoić, bo pojawia się coraz więcej prywatnych przedszkoli, które chcą dobrze zarobić na bezradnych rodzicach. W tym roku aż 15 dyrektorów publicznych placówek zgłosiło chęć przekształcenia ich w niepubliczne. Jednak warunkiem dojścia do prywatyzacji, oprócz zgody dyrektora, była także akceptacja rodziców oraz co najmniej 51 proc. pracowników danej placówki. - Poza dobrą chęcią, są jeszcze pewne wymogi, które muszą być spełnione, przede wszystkim dlatego, żeby prywatyzacja nie była pewnym, nazwijmy to, mankamentem społecznym - tłumaczy Piotr Gierszewski, przewodniczący Komisji Edukacji RMG. Wobec powyższego Rada Miasta Gdańska na swojej majowej sesji wyraziła zgodę na likwidację z dniem 31 sierpnia 2008 r. ośmiu z piętnastu przedszkoli, które zakwalifikowały się do przekazania ich w prywatne ręce: nr 18 przy ul. Ławniczej, nr 19 przy ul. Żuławskiej, nr 27 przy ul. Bednarskiej, nr 37 przy ul. 3 Brygady Szczerbca, nr 45 przy ul. Pachołów, nr 65 przy ul. Pólnicy, nr 70 przy ul. Arkońskiej i nr 76 przy ul. Chałubińskiego. Po podpisaniu przez miasto umowy z dyrektorami wyżej wymienionych placówek na okres trzech lat, nie muszą oni płacić czynszu, gdyż budynki pozostają własnością Miasta Gdańska i mogą dalej korzystać z pozostawionego sprzętu. Jednak warunkiem ich prywatyzacji było także utrzymanie opłat na poziomie porównywalnym do opłat w przedszkolach miejskich, a wszelkie podwyżki miały być uzasadnione. - Miernikiem tej usługi nie jest fakt, że moje dzieciątko poszło do przedszkola, bo jakimś cudem zostało przyjęte, a nie odrzucone przez system, tylko wysokość odpłatności - podkreśla Piotr Gierszewski. Tymczasem w przekształconych placówkach pojawiły się zmiany, które wcześniej nie były omówione z gminą. "Niespodziewane" zmiany W 4 z 8 sprywatyzowanych przedszkoli pojawiło się wpisowe za dziecko, które po raz pierwszy zostało tam zapisane. Najwięcej, bo aż 500 zł takiej opłaty, trzeba złożyć w Przedszkolu nr 45. W pozostałych trzech jest to wydatek rzędu 100-400 zł. Tylko w dwóch ze wszystkich ośmiu placówek taka opłata nie pojawiła się wcale, a w dwóch innych jest dobrowolna. - Jeżeli chodzi o wpisowe to musi ono zostać usunięte i w tej sprawie będziemy interweniować. Nie stwierdziliśmy natomiast dotychczas podwyżek płatności większych niż 20-60 złotych. W niektórych przedszkolach rodzice płacą więcej o 100 czy więcej złotych, ale jest w tym także koszt zajęć dodatkowych, na które uczęszczają wszystkie dzieci - język obcy, rytmika i tym podobne. Rodzice, zapisując dzieci do konkretnego przedszkola, wiedzieli, jakie zajęcia dodatkowe oferuje ono w pakiecie i ile to kosztuje. W tym wypadku nie ma więc mowy o podwyżce - tłumaczy Ewa Kamińska, zastępca Prezydenta Miasta Gdańska ds. polityki społecznej. Jednak oprócz wpisowego aż w 7 z 8 przekształconych przedszkoli wymagana jest opłata za 11. miesiąc bez względu na to, czy rodzic będzie korzystał w lipcu z usług przedszkola, czy nie. Dodatkowo w niektórych z tych placówek płaci się teraz również za ekstra opiekę, kiedy rodzic spóźnia się z odbiorem dziecka. - My zobowiązaliśmy przedszkola do jednego miesiąca dyżuru podczas wakacji, co nie oznacza przerzucania kosztów tego dyżuru na rodziców. Rodzice nie muszą za jedenasty miesiąc płacić, jeżeli ich dziecko nie będzie wtedy uczęszczać do przedszkola. Chciałabym jeszcze raz podkreślić, że wszelkie zapisy w umowach, które mają znamiona nieprawidłowości, będziemy korygować i wymagać od przedszkoli dotrzymania zobowiązań - mówi wiceprezydent Ewa Kamińska. Dyrektorzy wyjaśniają natomiast, że zmiany w opłatach są rezultatem tego, że pełną dotację od gminy, czyli 330 zł na każde dziecko, otrzymają dopiero od styczna przyszłego roku, a do końca br. dostaną tylko po 100 zł. - Moje działanie i działanie mojego klubu, którego dzisiaj nie ma w Radzie Miasta było takie, żeby nie likwidować przedszkoli, ale mimo to, dalsze zarządy, które były powoływane po kolei, dzisiejsze też, są generalnie za likwidacją przedszkoli i całkowitą ich prywatyzacją. To jest zły kierunek. Nie załatwimy wszystkich problemów przedszkolami prywatnymi. Dziś można powiedzieć, że nasz kierunek działania był właściwy - powiedział Władysław Łęczkowski, były radny SLD. Przedszkole prywatne Postanowiliśmy również sprawdzić, jak sytuacja przedstawia się w otwartych w tym roku szkolnym nowych prywatnych przedszkolach w Gdańsku. Za przykład wybraliśmy Ognisko Przedszkolne Kolorowy Domek przy ul. Niepołomickiej (Os. Kolorowe), które powstało w sierpniu tego roku. Miejsce znaleźć tu mogą maluchy w wieku od 2,5 do 5 lat. W czesne, które wynosi 590 zł wliczone są: opieka nad dzieckiem w godzinach od 6.30 do 17.30, język angielski, hiszpański lub francuski (raz w tyg. po pół godziny lub godzinę), zajęcia z arteterapii, bajkoterapii, zajęcia z rytmiki (raz w tyg.), z gimnastyki korekcyjnej (raz w tyg.), imprezy okolicznościowe oraz spotkania edukacyjne. Dodatkową opłatę stanowią natomiast: posiłki (dzienna stawka żywieniowa) - 8,5 zł, każde pół godziny opieki dodatkowo - 15 zł, a także zajęcia z logopedą. Gdybyśmy pomnożyli dzienną kwotę przeznaczoną na jedzenie dla naszego dziecka razy, średnio, 22 dni, kiedy korzystamy z opieki (nie licząc sobót oraz niedziel) i dodali do tego czesne, to żeby utrzymać malucha w tej placówce musielibyśmy przeznaczać na ten cel ok. 780 zł miesięcznie. - Jeśli miasto nie daje propozycji i nie otwiera nowych przedszkoli, to te, które mozolnie powstają, śpiewają sobie tak wysokie ceny, że i tak mają chętnych, ponieważ desperacja rodziców, powtarzam: desperacja mówi im, dam nawet 900 złotych, żeby dziecko chodziło do przedszkola, no bo zarabiam 2-3 tysiące złotych, bo dla mnie nie jest ważna wysokość opłaty, tylko fakt, że dziecko będzie miało ośmiogodzinną opiekę - mówi Piotr Gierszewski. Przedszkole publiczne Miesięczny koszt pobytu całodziennego dziecka w przedszkolu publicznym numer 80 na Zaspie to 213,94 zł plus 5 zł stawki żywieniowe. Dodatkowe opłaty to 25 zł rada rodziców, 32 zł ubezpieczenie w przypadku dwojga i więcej dzieci z jednej rodziny. Jeżeli rodzice nie pobierają zasiłku z MOPS opłata wynosi również 213,94 zł. Opłatę za pobyt dziecka w placówce ustala dyrektor. Nieobecność dziecka w placówce nie zwalnia rodziców od obowiązku uiszczenia opłaty. Opłata stała może ulec zmniejszeniu w przypadku dłuższej nieobecności dziecka w placówce z powodu choroby. Placówka zapewnia wyżywienie dziecka, które jest wliczone w opłatę za pobyt dziecka w przedszkolu. W przypadku nieobecności dziecka zwrotowi podlega dzienna stawka żywieniowa za każdy dzień nieobecności w placówce, której wysokość ustala dyrektor. Za dodatkowe zajęcia opiekuńczo - wychowawcze, które wykraczają poza obowiązujące podstawy programowe rodzice płacą dodatkowo. Pełnych informacji udziela dyrektor przedszkola. Opłata powinna być wnoszona z góry do piętnastego dnia każdego miesiąca. Rodzice i opiekunowie mogą oczywiście zrezygnować ze świadczonych przez przedszkole usług. Taka rezygnacja powinna być zgłoszona dyrektorowi przedszkola w formie pisemnego oświadczenia z czternastodniowym wyprzedzeniem. Rezygnacja z usług placówki nie zwalnia jednak z obowiązku uiszczenia opłaty stałej za miesiąc, w którym została złożona. Rodzice lub opiekunowie ponoszą koszty produktów zużytych do przygotowania posiłków. Opłatę za wyżywienie w oparciu o kalkulację kosztów ich przygotowania ustala dyrektor placówki informując opiekunów. Jej wysokość może ulegać zmianie w zależności od cen produktów. D. K., A Cz