Chemikalia wylewali prosto do gleby. Firma z Pomorza zapłaci milion złotych kary
Jedna z firm w gminie Luzino została obciążona karą za zanieczyszczenie środowiska. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Gdańsku zdecydował się na nałożenie grzywny w wysokości miliona złotych. W ubiegłym roku w sprawie zatrzymano dwóch mężczyzn, którzy do wykopanego wcześniej dołu wlewali rozpuszczalniki.

Informację o ukaraniu firmy podał zastępca Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska Radosław Rzepecki. - Kara została nałożona za naruszenia przepisów ustawy o odpadach, w zakresie przetwarzania odpadów niebezpiecznych, polegające na wylewaniu płynnych odpadów niebezpiecznych bezpośrednio do gruntu - wyjaśnił.
Zanieczyszczali środowisko od czterech lat
Zaznaczył, że wymierzając karę pieniężną wzięto pod uwagę, że odpady w postaci farb i lakierów zawierających rozpuszczalniki organiczne lub inne substancje niebezpieczne były wylewane do dołów z naruszeniem wszelkich zasady związanych z ochroną środowiska. Proceder - według inspektorów WIOŚ - trwał co najmniej 4 lata.
W wyniku przeprowadzonej kontroli stwierdzono szereg innych naruszeń, za które wymierzono także administracyjne kary pieniężne. - Za nieprowadzenie monitoringu wizyjnego miejsc magazynowania odpadów wymierzono karę 50 tys. zł. Natomiast karę 20 tys. zł nałożono za prowadzenie działalności w zakresie wytwarzania odpadów bez wymaganego wpisu do Bazy Danych Odpadowych - oznajmił Rzepecki.
Przyłapani na gorącym uczynku: Do ogromnych dołów wylewali chemikalia
W maju ubiegłego roku policjanci z Wejherowa wspólnie z funkcjonariuszami Straży Granicznej z placówki we Władysławowie, zatrzymali na gorącym uczynku dwóch mężczyzn, którzy na terenie gminy Luzino w powiecie puckim do wykopanego ogromnego dołu wlewali chemikalia.
- Wylewali do gleby rozpuszczalniki z 26 plastikowych beczek o pojemności około 120 litrów każda - relacjonowała oficer prasowa wejherowskiej komendy asp. sztab. Anetta Potrykus.
Obaj mężczyźni zostali wówczas zatrzymani przez policjantów i doprowadzeni do wejherowskiej komendy.
W piątek referentka Prokuratury Rejonowej w Wejherowie Kamila Patok poinformowała, że postępowanie w sprawie "jest w toku". - Trwają czynności związane z przesłuchaniem świadków w sprawie. Oczekuje się na opinię biegłego z zakresu ochrony środowiska" - oznajmiła.
Za popełnione przestępstwo może grozić nawet pięć lat pozbawienia wolności, jednakże z uwagi na to, że nadal gromadzony jest materiał w tej sprawie, niewykluczone, że wstępna kwalifikacja czynu może zostać zmieniona.