Jak poinformowała w niedzielę Beata Domitrz-Borszewska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, obraz znajdował się w posiadaniu mieszkańca Trójmiasta. Sprawą zajmowali się policjanci z gdańskiego "Archiwum X" specjalizującego się w rozwiązywaniu niewyjaśnionych dotąd spraw kryminalnych. Funkcjonariusze odzyskali dzieło w piątek i przewieźli je do miejscowego Muzeum Narodowego (MN ). Policja zajęła się sprawą obrazu właśnie na wniosek pracowników muzeum. Przed kilkoma miesiącami do placówki zgłosił się człowiek, który chciał odsprzedać muzeum posiadany przez siebie obraz. Człowiek ten miał twierdzić, że dzieło otrzymał od jednego z członków swojej rodziny, który wszedł w jego posiadanie niedługo po 1945 roku. Mężczyzna chciał sprzedać obraz za około 250 tys. zł. - Po wstępnych oględzinach przeprowadzonych przez jednego z naszych specjalistów, zyskaliśmy niemal 99-procentową pewność, że mamy do czynienia z dziełem żyjącego na przełomie XVI i XVII wieku pomorskiego malarza Hermana Hana - powiedział dyrektor MN, Wojciech Bonisławski. Po oględzinach muzeum oddało obraz jego dotychczasowemu posiadaczowi. Jednocześnie jednak muzealnicy, nie mający pewności co do tego, czy mieszkaniec Trójmiasta ma prawo własności, a tym samym prawo do sprzedaży posiadanego obrazu, zwrócili się z prośbą o pomoc do policji. W piątek funkcjonariusze postanowili zarekwirować obraz, przesłuchali też - w charakterze świadka - jego właściciela. Policja nie chce ujawniać szczegółów przesłuchania ani swoich ustaleń. - Jest jeszcze za wcześnie. Musimy poczekać choćby na wyniki ostatecznych ekspertyz obrazu, które chcemy zlecić - powiedziała Domitrz-Borszewska. Jeśli wstępne ekspertyzy pracowników MN są trafne, to mieszkaniec Trójmiasta był w posiadaniu obrazu, który do 1945 roku zdobił ołtarz główny gdańskiego kościoła św. Brygidy. Dzieło autorstwa pomorskiego malarza Hermana Hana nosi tytuł "Zesłanie Ducha Świętego". Namalowano je na siedmiu deskach. Obraz zniknął ze świątyni w niewyjaśnionych okolicznościach przed lub w czasie działań wojennych prowadzonych w mieście wiosną 1945 roku. - Deski są w nienajlepszym stanie, wymagają konserwacji - powiedział dyrektor Bonisławski. Poinformował, że rozmawiał już wstępnie z gospodarzami kościoła św. Brygidy o dalszych losach obrazu. Księża mieli opowiedzieć się za tym, by pozostał on w muzeum. - Kościół św. Brygidy został już na nowo urządzony, w istniejącym ołtarzu głównym, a nawet w bocznych kaplicach, trudno byłoby znaleźć dla niego miejsce. Poza tym księża obawiali się, że nie znajdą funduszy na konserwację - wyjaśnił Bonisławski, który wycenia wartość dzieła przed konserwacją na 300 tysięcy zł. Jego zdaniem, po konserwacji wartość obrazu może się nawet podwoić.