Jak poinformował w poniedziałek rzecznik prasowy Izby Celnej w Gdyni Marcin Daczko, piwo można było zniszczyć dzięki wydanemu niedawno przez sąd wyrokowi, w którym orzeczono przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa. Piwo przypłynęło z Japonii do Gdyni w dwóch kontenerach, w 1997 roku. Sanepid nie dopuścił do jego sprzedaży ze względu na brak wymaganych specjalnych oznakowań. Firma, która sprowadziła alkohol, mimo monitów, nie zgłaszała się po niego, a w końcu przestała istnieć. Izba Celna poprosiła sąd, by zdecydował, co zrobić z towarem. Po niedawnym uprawomocnieniu się wyroku, funkcjonariusze z Referatu Likwidacji Towarów Izby Celnej w Gdyni mogli komisyjnie zniszczyć piwo. - W ostatni piątek koła ciągnika zmiażdżyły w sumie 91 008 sztuk puszek - powiedział Daczko. Piwo nie było jedynym towarem sprowadzonym z zagranicy, którego właściciel nie kwapił się odebrać z magazynów gdyńskiej Izby Celnej. Na składzie Izby od ponad 10 lat stoi choćby motocykl typu ścigacz. Właściciel pojazdu nie odpowiada na pisma celników.