Race i petardy znajdowały się w kontenerze, który zawinął do portu w Gdańsku w połowie listopada. Celnicy skontrolowali kontener w asyście straży pożarnej, a próbki towaru wysłali do specjalistów. Z ich opinii wynika, że towar - z powodu braku odpowiednich certyfikatów oraz instrukcji w języku polskim - nie może trafić na polski rynek. Daczko poinformował, że ładunek sztucznych ogni został umieszczony na terenie jednego z gdańskich terminali kontenerowych, w miejscu odpowiednio oddalonym od innych ładunków. Towar czeka na decyzję firmy, która go sprowadziła. - Firma ta może zwrócić sztuczne ognie producentowi lub znaleźć odbiorcę w kraju, w którym nie obowiązują standardy takie, jak w Polsce - powiedział Daczko.