Koncert poprzedziły życzenia urodzinowe dla załogi Radia Plus, która nieprzerwanie od 15 lat, jak podkreślił arcybiskup Tadeusz Gocłowski, nadaje "w prawdzie i miłości". Ive Mendes wpisała się w tę atmosferę opowiadając w przerwach pomiędzy utworami o miłości, Bogu i oddaniu. Być może niektórym te dygresje mogły wydać się nieco egzaltowane, ale doskonale oddają one osobowość artystki, wykształconą w otwartej i szczerej, oraz mocno osadzonej w chrześcijaństwie kulturze brazylijskiej. Podczas koncertu usłyszeliśmy zarówno najbardziej znane hity Ive, jak "If You leave Me Now", jak również te mniej znane, czyli m.in. zagraną na bis perełkę "Night Night", będąca jednym pierwszych utworów w dorobku artystki. Szkoda że cały koncert nie był utrzymany w tym klimacie. Bez wątpienia, na oklaski zasługuje doskonałe (zresztą jak zawsze) nagłośnienie w Filharmonii oraz muzycy towarzyszący Ive. Perkusyjne solo zagrane na zakończenie było jednym z najjaśniejszych punktów jubileuszowego koncertu. Niestety oświetleniowiec sprawiał się o wiele gorzej, nie nadążał za wędrującą po widowni Ive, włączając chaotycznie kolejne światła. Dochodziło do zabawnych sytuacji, kiedy na ciemnej sali, zamiast gwiazdy, podświetlony był jeden z rzędów dla słuchaczy. Szkoda też, że organizator rozprowadził w płatnej dystrybucji zdecydowanie za mało biletów. Na tydzień przed koncertem oficjalnie biletów już nie było, jednak podczas koncertu około 15% miejsc było wolnych. Być może na przyszłość warto postawić na prawdziwych fanów,a nie rozdawać bilety sponsorom? Autor: Łukasz Unterschuetz