- Załoga popełniła błąd startując z tylnym wiatrem. W momencie, kiedy się zorientowali, że nie przelecą nad drzewami rosnącymi na granicy lądowiska, zdecydowali się przerwać start. Było jednak zbyt późno - relacjonuje pilot Dariusz Krzowski, zastępca kierownika lądowiska w Jastarni. Jego zdaniem samolot zaczepił końcówką skrzydła o ziemię, uderzył silnikiem o nawierzchnię i momentalnie się zapalił. Na szczęście załoga zdołała szybko opuścić samolot, bo inaczej by spłonęła. Według okolicznych mieszkańców, z którymi rozmawiała reporterka Radia Gdańsk, to nie pierwsze takie zdarzenie na tym lądowisku. W zeszłym roku rozbiła się awionetka z trzeba osobami na pokładzie. Pojawiły się także opinie, że pas startowy jest za krótki. Zaprzecza temu Dariusz Krzowski, który twierdzi, że lądowisko spełnia wszystkie normy. Ranni w wypadku dwaj członkowie załogi awionetki mają poparzenia nóg. Przebywają na oddziale chirurgi szpitala w Helu. Ich stan jest stabilny. W wyniku wypadku i pomimo sprawnie przeprowadzonej akcji gaśniczej samolot całkowicie spłonął.