72-letnia Hanna Niewiadomska z Gdańska żąda od firmy Skanska SA zadośćuczynienia za cierpienia spowodowane ciężką chorobą, którą - według niej i lekarzy - spowodowało przebywanie wśród osób palących papierosy. Poinformowała, że przez 33 lata pracowała najpierw w Gdańskim Przedsiębiorstwie Robót Drogowych, później w Skanska SA "w oparach dymu tytoniowego". Dwa lata temu lekarze wykryli u kobiety złośliwy nowotwór płuca. Ani Niewiadomska, ani nikt z jej rodziny nigdy nie palił papierosów. Znany gdański onkolog, prof. Jacek Jassem z Akademii Medycznej w Gdańsku powiedział dziennikarzom, że "bierne palenie" przez jego pacjentkę przez tyle lat "jest prawie pewną przyczyną jej ciężkiej i nieuleczalnej choroby". Kobieta przeszła trzy operacje, chemioterapię i radioterapię. Profesor twierdzi, że "bierne palenie jest bardzo poważnym naruszeniem zdrowia i życia". "Ocenia się, że w Polsce z tego powodu rocznie umiera 9 tys. osób, to jest więcej niż wynosi łączna liczba ofiar wypadków drogowych i w pracy, samobójstw i zabójstw" - dodał. Profesor uważa, że "zadaniem każdego państwa jest chronienie zdrowia obywateli". Reprezentujący powódkę mecenas Marian Kulwikowski poinformował, że "współpracownicy (Niewiadomskiej - red.) nie zrezygnowali z palenia w pokoju nawet po wejściu w życie ustawy z 9.11.1995 r. o ochronie zdrowia i zakazie palenia w miejscu pracy". Agnieszka Sieradzka z Zespołu ds. komunikacji spółki Skanska poinformowała, że do czasu zakończenia procesu firma nie będzie komentować sprawy. W czwartek sąd wysłuchał świadków w procesie, byłych współpracowników Hanny Niewiadomskiej. Kolejna rozprawę wyznaczył na marzec. Na wiosnę w Sejmie ma być głosowana nowa ustawa "antynikotynowa", zgodnie z którą palenie papierosów będzie zakazane we wszystkich miejscach publicznych.