Biegli psychiatrzy stwierdzili, że Mariusz L. w chwili popełnienia czynu był niepoczytalny (czyli nie popełnił przestępstwa) i może wyjść na wolność. Biegli przez cztery tygodnie obserwowali L., który w kwietniu br. wypisał się z detoksu w jednym z gdańskich szpitali, odebrał córkę z przedszkola, zabrał ją na spacer do parku, gdzie zmasakrował jej główkę kamieniem. Prokuratura osłupiała na widok tej ekspertyzy. "Jeżeli zespół biegłych twierdzi, że ta osoba nie zagraża społeczeństwu, to mamy sytuację, w której prokurator będzie musiał umorzyć postępowanie i uchylić środek zapobiegawczy np. aresztowanie tymczasowe" - mówi "Gazecie Krakowskiej" Janusz Kaczmarek, były prokurator krajowy. Są jeszcze dwie możliwości, by zatrzymać mordercę w areszcie. Prokuratura może powołać nowych biegłych i powtórzyć badanie, jeśli uzna, że opinia, którą otrzymała, jest "niejasna bądź niepełna". Ponadto matka dziewczynki, jako poszkodowana, może złożyć do sądu zażalenie na decyzję o wypuszczeniu L. na wolność.