"Czytacze" - jak nazywają ich bibliotekarze - tylko w Gdyni nie oddają kilkunastu tysięcy książek rocznie. Teraz mają szansę by to naprawić. Maj został ogłoszony miesiącem bibliotekarskiej amnestii. Oznacza to, że wszyscy, którzy teraz oddadzą przetrzymywane nawet latami książki, nie będą musieli zapłacić za to kary. Najczęściej giną książki popularno-naukowe i podręczniki, których nie można kupić w księgarniach, a które są dostępne w bibliotekach. Statystyki mówią same za siebie. Tylko w dziale naukowym w pierwszych miesiącach tego roku zginęło ponad 500 woluminów. Jak powiedziała sieci RMF FM dyrektor biblioteki miejskiej w Gdyni Maria Bartel, ani upomnienia ani nawet osobiste wizyty u zapominalskich nie przynoszą skutków, książek jak nie było tak nie ma. W latach osiemdziesiątych biblioteki w takich wypadkach kierowały sprawy do sądu. Dziś chętnie wróciłyby do tych praktyk, ale na razie nie mają na to pieniędzy. W przyszłym tygodniu gdyńscy bibliotekarze jadą do Wałbrzycha, gdzie od jakiegoś czasu, najbardziej opornym "czytaczom" wytacza się procesy sądowe. Jeśli okaże się, że prawo w Polsce zmieniło się na tyle, aby można było przeprowadzać szybkie procesy, trójmiejscy bibliotekarze zwrócą się do Urzędu Miasta o dodatkowe środki na ten cel. Na razie pozostaje im tylko czekać.