Harisssis został sprowadzony z Olympiakosu Pireus. Nie pasuje do obrazu sopockich transferów. Przyzwyczailiśmy się, że Prokom Trefl sięga po liczących się koszykarzy na kontynencie lub już nieco wiekowych, ale z przeszłością w NBA. Grek ma 31 lat, ale i występy w roli rezerwowego w ostatnim klubie. Nowy nabytek mistrzów Polski nie przypomina też przedstawicieli tej nacji, którzy zwykli nam się kojarzyć z żywiołowością i temperamentem. Na pytania odpowiada spokojnie, niemal z kamienną twarzą. Czasami odnosi się wrażenie jakby było mu wszystko jedno, choć zastrzega się, że nie rozumie, co Polacy mają na myśli mówiąc, że ktoś udaje Greka. - Właściwie zależało mi tylko na tym, aby pozostać w Eurolidze. Zamieniając Olympiakos na Prokom nie powinienem stracić. Klub ma dobrych koszykarzy i ambitne cele. Z Rubenem Wołkowyskim grałem w Tau Ceramice, znam Milana Gurovica. O Travisie Beście... trochę słyszałem. To doświadczony gracz. Myślę, że dobrze będziemy współpracować. Tak naprawdę to nie jest ważne, który z nas będzie zaczynał w "piątce", a który wchodził z ławki. W każdej roli można pomóc drużynie. Nie mam też wiekszych obiekcji do pisowni mojego nazwiska. Może być "Charissis" i "Harissis" - zgadzał się niemal na wszystko Christos. Dla pań ważna uwaga. Rozgrywający jest jeszcze kawalerem. Przyznał się, że waha się, czy zabrać do Sopotu swoją dziewczynę, Alexandrę. Z nowymi kolegami Grek spotka się 27 sierpnia. Tego dnia Prokom Trefl rozpocznie przygotowania do sezonu, choć w początkowej ich fazie zabraknie zawodników powołanych na finały mistrzostw Europy. Gry kontrolne zaplanowane są na razie tylko za granicą. 20 września sopocianie pojadą na dwumecz z Lituvosem Wilno, następnie w planie mają turnieje w Petersburgu i w Moskwie, gdzie sparować będą m.in. z: Chimiki Moskwa, Żalgirisem Kowno i Spartakiem Petersburg. Na razie w Sopocie trenuje tylko Besok. Oficjalna wersja jest taka, że turecki center miał przed poprzednim sezonie najsłabsze wyniki testów wydolnościowych. Aby to się nie powtórzyło, o jego kondycje dba teraz Mirosław Cygan. Ale jest też drugie dno tej sprawy. Klub może szukać podstaw, aby rozwiązać obowiązujący jeszcze przez rok kontrakt z winy zawodnika albo za porozumieniem stron. Gdyby bowiem zerwał go sam, musiałby zapłacić odszkodowanie nawet 300 tysięcy dolarów. Po zatrudnieniu Wołkowyskiego oraz Thomasa Van den Spiegela centrów w Prokomie Trefl jest wystarczająco dużo, a Turek jest drogi w utrzymaniu. W porównaniu z na przykład właśnie zakontraktowanym Harissisem jego zarobki mogą być nawet dwukrotnie wyższe. Jednak bez względu na to, czy Besok zostanie, czy nie w sopockiej drużynie jest jeszcze jeden wakat. Brakuje zawodnika, który co najmniej zastąpiłby Christiana Dalmau. Portorykańczyk właśnie podpisał kontrakt w Besiktasie Stambuł. - Szukamy koszykarza na pozycję "dwa", który mógłby grać również na "jedynce". Na razie nie można powiedzieć, że wyjazd na ligę letnią do USA naszych trenerów, nic nie przyniósł. Nawet jeśli teraz nikogo z tych rozgrywek nie pozyskamy, to zawsze będziemy mieli rozeznanie, co do siły poszczególnych zawodników, którzy na przykład nie poradzą sobie w NBA. Sezon jest długi, zdarzają się kontuzje i nie można wykluczyć, że w trybie nagłym trzeba sięgać będzie po nowych graczy - przyznaje Mirosław Noculak, nowy dyrektor ds. PR i komunikacji z mediami Prokomu Trefl. jag.